Już wiedziałem czego się spodziewać i dlatego nie zrobił na mnie tak wielkiego wrażenia jak poprzednio. Moje pierwsze wystąpienie z ramienia ISIL odbyło sie przy 30 osobowej publice, a to dlatego, że było to pierwsze wystąpienie z pierwszych - i sporo ludzi się jeszcze wtedy rejestrowało. Mój speech trwał 10 minut, a rzutnik odmówił połuszenstwa aż przez pierwsze 5 :(
<
Raport z wystąpienia z ramienia ISIL Our experience at “The Best Liberty Show on Earth!”
Prezentacja “Tigers and Outsiders: Avoiding the Polish Way to Tyranny” w formacie *.pdf.
Drugie wystąpienie to pełen sukces: osób 40-50, oczywiście ok 10 z nich to "znajomi królika" ale reszta widać zainteresowana. "Po" było sporo pytań i jedno chyba najważniejsze: "Czy uważa Pan, że na prawdę proces jest nieunikniony i nieodwracalny?". No cóż, niestety tak to wynika z historii, poza tym znamiennym jest, że Calhoun nazwał to zjawisko "sink" czyli ściek, ja "zapadka", a Fiedosiejew "zapadnia" i wszystkie te słowa sugerują jeden kierunek i brak powrotu…
Prezentacja z wystąpienia The Prophecy of America: Where Is She in the Inevitable Cycle of Socialism? i zapis dźwiękowy tego wystąpienia.
Z Las Vegas do Grand Canyon Village 276 mil
Wyruszyliśmy z samego rana, pobudka była chyba o 4.00. Wraz z dwoma posiłkami po drodze, przedarciem się przez bramkę Parku Narodowego, zaparkowaniem i podjechaniem auobusem wahadłowym cały dojazd z Las Vegas do punktu startowego zakończył się w okolicach 11.15.
Internetowe rozpoznanie tematu zejścia na dół kanionu i wyjścia dawało mgliste wyniki. Ponoć nie wolno schodzić bez wykupienia noclegu na jednym z campground'ów na dole, a te rezerwuje się na kilka miesięcy wprzód. Rok temu ranger powiedział mi, że zejść można sobie i wyjść, a faktem jest, że noclegi trzeba rezerwować o wiele wcześniej. Teraz na tablicach wyczytaliśmy, że tego typu jednodniowe wypady są wielce ryzykowne i przynajmniej jedna osoba w roku ginie z tego powodu. Dzień wcześniej w internecie natrafilismy na informację, że na zejście i wyjście trzeba mieć minimum 1/2 galona wody na głowę.
Po górach biegamy, łażenie 12 godzinne (Kużnice - Orla Perć - Kuźnice) jest dla nas wyzwaniem, a nie problemem nie do pokonania. 40 km pieszej wędrówki i tak co trzy dni - podobnie, siedmiodniowe latanie po ferratach w Dolomitach to czysta żywa przyjemność. Zatem nie powinno być żadnych problemów. Wzięliśmy zatem galon wody i 1.5 litrową butelkę coca-coli, co według nas powinno w zupełności wystarczyć. Jednocześnie pomny zeszłorocznego rzęsistego deszczu (sic!?) nie odpuściłem i wzięliśmy kurtki goretexowe.
Po kilku minutach zobaczyliśmy ostrzegawczą tabliczkę:
"from exhaustion" czyli z wyczerpania, z braku sił. Temperatura na rim'ie, czyli krawędzi kanionu, wynosiła 30oC. My jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że w górach wchodzimy coraz wyżej i w związku z tym jest coraz chłodniej. Przyzwyczajenie to druga natura człowieka, nie dopuszczamy zatem myśli, że po kilku godzinach "akcji górskiej" może nas mocniej przypiec. Zaczynamy szybko schodzić drogą
South Kaibab Trail. W dół idzie sporo ludzi, w tym i wycieczki szkolne. Schodzimy dość szybko i bez większych problemów. Droga pozbawiona roślinności, jeśli nie liczyć kilku kaktusów i suchelców. Zacienionych miejsc jak na lekarstwo - może raptem z 5 lub 6. W połowie drogi w jednym z nich leży dwójka ludzi. Dziewczyna ranger i facet w wieku na oko 40 lat, leży i ledwo dycha. Gdy dowiedziała się, że chcemy machnąć kanion w jeden dzień, dała sobie spokój z odradzaniem ale powiedziała by nie wychodzić drogą South Kaibab Trail, lecz skorzystać ze scieżki Bright Angel. "Bo tu, na tej drodze, nikt wam nie pomoże" - rzuciła na koniec. Podziękowaliśmy i śmiało ruszyliśmy do dalszego zejścia. Tak na prawdę z tego, że temperatura wokół jest wysoka i na dodatek z każdym pokonanym w dół metrem jeszcze rośnie zaczęliśmy zdawać sobie sprawę za "Skeleton point".
Schodzi się w dół jakby po kilku piętrach, które stanowią rozległe tarasy. Z takiego tarasu droga wiedzie stromym zboczem by łagodnie wypłaszczyć się na kolejnym piętrze-tarasie, po czym znów stromo… Skeleton point to punkt na ostatnim takim piętrze przed dnem kanionu, i schodzi się z niego już do stosunkowo wąskiego wawozu (wysokiego na ok. 200-300 metrów) na dnie którego skrzy się ruda wstęga Colorado River. Wąski parów i… przeraźliwie gorący. Mamy ze sobą krokomierz, a w nim termometr, który pokazuje 49.6oC. Idę w bardzo wygodnych butach acz doś już wiekowych i zauważam, że odkleiła mi się podeszwa. "Kurcze odkleiła mi się podeszwa. Źle, że wziąłem stare buty." - mówię do Danusi. "Zobacz czy druga się trzyma, bo moje też się odkleiły od tego gorąca" - odpowiada. Fakt, moja druga też klapie.
|
|
|
|
|
|
Czuję, że wkrótce może być źle, i od razu staja przed oczami informacje, że jedna osoba rocznie ginie. "Żebym tylko nie rozsypał się jak te moje buty" - pomyślałem. Na dnie zostało nam 3/4 galona wody i z moich rachunków wynikało, że do wyjścia jej nie wystarczy. Idziemy dnem kanionu i na prawdę jest strasznie gorąco. Zaczynam się zastanawiać na jakimś planem awaryjnym - może przeczekać i zacząć wychodzić jak zajdzie słońce? Na szczęście zaraz po wejściu na ścieżkę Bright Angel pojawia się strumyk. Siadam w nim i oblewam się wodą - co za ulga. Do butelki po coli nalewamy wody do strumyka - będę jej używał do ciągłego zwilżania głowy, a szczególnie uszu, one to bowiem odprowadzają najwięcej ciepła. Bez zwilżania nie chłodziłyby - przecież temperatura na zewnątrz jest o kilkanascie stopni wyższa niż moja wewnętrzna.
|
|
|
|
|
|
Z Grand Canyon Village do Monument Valley i potem do Moab 350 mil
|
|
|
|
|
|
|
|
Z Moab do Page 273 mile
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Z Page do Hatch 160 mil
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Z Hatch do Hatch
Według mnie to najpiękniejsze miejsce na świecie - takich form skalnych i takich kolorów nie ma nigdzie indziej. Jeśli zapuścimy się w praktycznie bezludną ścieżkę turystyczną Peekaboo trail (pętla od Sunset Point przez Bryce Point i z powrotem do Sunset Point) to podziwianiu /wchłanianiu /zachwytom /itp. nie ma końca. Krajobrazy nie z tej ziemi, dziw nad dziwy i aż trudno uwierzyć, że to cudo stworzyły procesy naturalne.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Z Hatch do Sequoia NP i do Fresno 700 mil
Godzina 18.00 - zamykają muzeum sekwoi, pracowniczka tego muzeum w uniformie rangera wychodzi na zewnątrz i w ciszy opuszcza amerykańską flagę. Zwróciłem na to uwagę bo ludzie, co prawda nieliczni, przestali gadać. Wszyscy stali w pozycji wyprostowanej, oddając honor wolno zsuwającej się w dół fladze…
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Z Fresno do Yosemite NP i dalej do Walnutcreek 290 mil
Wieczór. Naszą wycieczkę zakończyliśmy w zupełnie innym punkcie niż ją zaczęliśmy. Liczyliśmy na to, że skorzystamy z autobusów wahadłowych.
|
|
|
|
|
|
Taki typowy porządek zwiedzania miasta: katedra, strome uliczki znane z filmów i miasteczko handlowe z fokami i na koniec słynny most.
|
|
|
|
|
|
|
|