Treść |
Tytuł |
Autor(zy) |
Ident / Data wpisu |
Z datą wsteczną całą tę masę porzuconego podczas panicznej ucieczki sprzętu uznano za "zniszczoną podczas nagłego ataku na lotniska". Z czym nikt się nie kłócił - ani niemieccy piloci (co jest zrozumiałe), ani radzieccy historycy (co jest tym bardziej zrozumiałe)…
|
Na uśpionych lotniskach… 22 czerwca 1941 roku
|
Sołonin, Mark
|
9788375102581:549
20.12.2009
|
Znacznie trudniej jest ocenić rzeczywistą skuteczność bojową Ił-2. Historia tego naprawdę legendarnego samolotu obrosła mnóstwem zupełnie fantastycznych mitów. Zaczynają się one od "żołnierskiej prawdy" o tym, jak Iły w locie koszącym wycinały śmigłami niemiecką piechotę, a kończą wciąż jeszcze spotykanymi w szanowanych wydawnictwach artykułami, które głoszą, że "doskonale przygotowany pilot pod warunkiem właściwego wycelowania z odległości 300-400 m niszczył średnio dwa czołgi, pilot przygotowany przeciętnie - nie więcej niż jeden".
Właśnie tak - "nie więcej niż jeden" podczas jednego lotu. A czego niby można się spodziewać, gdy pilot jest przeciętny…
Bezwzględna rzeczywistość była zupełnie inna. Zarząd Operacyjny Sztabu Głównego Sił Powietrznych ustalił w 1942 roku orientacyjne obliczenia "norm możliwości bojowych" bombowca szturmowego Ił-2, zgodnie z którymi do zniszczenia jednego lekkiego czołgu potrzeba było 4-5 lotów Ił-2, a do zniszczenia jednego średniego czołgu typu PzKpfw III i IV czy działa samobieżnego StuG III- co najmniej 12 lotów.
Takie liczby oczywiście wydają się zupełnie nieprawdopodobne na tle artykułów w gazetach "z okazji rocznicy", w których piloci pułku X po raz kolejny tłuką niemieckie czołgi jak skorupy. Niemniej jednak nie ma co się dziwić tak "niskiej" skuteczności Iłów.
|
Na uśpionych lotniskach… 22 czerwca 1941 roku
|
Sołonin, Mark
|
9788375102581:96
20.12.2009
|
"Nowa prawda naukowa nie triumfuje, kiedy oponenci zostaną przekonani lub nakłonieni do jej zrozumienia, ale dopiero gdy umrą i dorośnie następne pokolenie, już przywykłe do nowego".
'A new scientific truth does not triumph by convincing its opponents and making them see the light, but rather because its opponents generally die, and a new generation grows up that is familiar with it.'
|
Nienaturalna natura nauki
|
Wolpert, Lewis
|
83-85416-22-6:107
25.01.2010
|
Bezstronność w tych sporach oznacza jednak narażenie się na nienawiść i pogardę obydwu stron.
|
Problemy biologii
|
Smith, John Maynard
|
83-01-10850-9:10
22.06.2010
|
W przeciwieństwie do Daltona, Mendel został doceniony dopiero po swojej śmierci. Jedna z przyczyn tego stanu mogła leżeć w niechęci biologów do przyjęcia wysoce abstrakcyjnej natury jego teorii.
|
Problemy biologii
|
Smith, John Maynard
|
83-01-10850-9:30
22.06.2010
|
Chiang wyjaśnił ten plan swojemu najbliższemu sekretarzowi: „Teraz, gdy armia komunistyczna pójdzie do Guizhou, wejdziemy tam za nim. Tak będzie lepiej, niż gdybyśmy sami zaczęli wojnę i podbój Guizhou. Syczuan i Yunnan będą musiały nas przyjąć żeby ocalić własną skórę (…). jeśli dobrze rozegramy sprawy (…) zjednoczymy kraj”. 27 listopada, w dniu, w którym czerwoni zaczęli się przeprawiać przez Xiang z zamiarem dalszego marszu do Guizhou, Chiang ogłosił swój program budowy państwa - „deklarację podziału władzy między rządem centralnym i prowincjami”.
Przez całe życie Chianga ten plan był sekretem, a oficjalni historycy komunistyczni i guomindangowscy w dalszym ciągu go ukrywają. Obie strony przypisują udany odwrót chińskiej Armii Czerwonej regionalnym przywódcom, przy czym narodowcy ich oskarżają, a komuniści chwalą. Wszystkim chodzi o to samo: ukrycie faktu, że to sam Chiang pozwolił uciec czerwonym. Zdaniem narodowców plan podporządkowania sobie opornych prowincji był zbyt przebiegły, a pomyłka w rachubach na wykorzystanie czerwonych – która ostatecznie doprowadziła do ich triumfu – zbyt upokarzająca. Natomiast komuniści nie chcę przyznać, że ich słynnym Długim marszem w znacznej mierze sterował Chiang Kai- shek.
|
Mao
|
Jung Chang
|
9788373594425:141
29.07.2010
|
Niedługo potem pojechał na północ przeprowadzić inspekcję. Przekonał się wówczas osobiście, że dane dotyczące zbiorów są fałszywe, a chłopi umierają z głodu. Po raz pierwszy miał okazję poznać katastrofalne konsekwencje oryginalnego pomysłu Mao - podwórkowych pieców dymarskich. Szczególnie dużo takich pieców było w Henanie, modelowej prowincji. Wokół nich tłoczyli się ludzie z wózkami, szpadlami i drabinami. Aż po horyzont widać było morze ognia. Peng pokręcił głową i powiedział do adiutanta: „Te płomienie strawią wszystko co mamy”.
Na początku grudnia, podczas konferencji w Wuhanie, Mao oświadczył, że w 1958 roku zbiory będą dwa razy większe niż w 1957, który był bardzo dobry dla rolnictwa. Peng sprzeciwił się, mówiąc, to niemożliwe, ale został zakrzyczany przez ludzi odpowiedzialnych za rolnictwo. Ich argumenty sprowadzały się do twierdzenia „Wiemy lepiej od ciebie”.
Po konferencji Peng pojechał do rodzinnej wsi; znajdowała się w tym samym powiecie co wieś, w której urodził się Mao. Jego podejrzenia co do rzetelności danych dotyczących zbiorów potwierdziły się. Peng dowiedział się o burzeniu chłopskich domów w celu zdobycia paliwa do dymarek, zamęczaniu chłopów zbyt ciężką pracą, a także o przemocy, jaką stosowali urzędnicy, żeby ich zmusić do roboty. „W niektórych regionach bicie stało się regularną i powszechną praktyką – pisał. - Ludzie są bici, gdy nie mogą wykonać przydzielonej pracy, gdy spóźniają się do pracy i gdy mówią coś, co komuś się nie podoba”. Peng zwrócił uwagę na szczególne konsekwencje zmuszania kobiet do niewolniczej roboty: nadmierny wysiłek powodował” obsunięcie macicy lub przedwczesne zakończenie menstruacji”.
|
Mao
|
Jung Chang
|
9788373594425:441
06.10.2010
|
Jedynymi ludźmi, którzy wydostali się z kraju i chcieli mówić o sytuacji w Chinach, byli nieliczni śmiałkowie, decydujący się na przepłynięcie do Hongkongu, narażając się na niebezpieczeństwo. To oni przełamali mur milczenia wokół spowodowanego przez Mao głodu i ponurej rzeczywistości czerwonych chin. Ich głosy nie zostały jednak wysłuchane na zachodzie.
Gdy natomiast Mao bezczelnie kłamał w rozmowie z przywódcą francuskich socjalistów (i przyszłym prezydentem) Francois Mitterrandem w czasie głodu w 1961 roku („Powtarzam, żeby wszyscy słyszeli: w Chinach nie ma głodu”), powszechnie mu wierzono. W 1960 roku odwiedził Chiny przyszły premier Kanady Pierre Trudeau, a później napisał (ze współautorem) marzycielską książkę Two Innocents in Red China, w której odrzucił doniesienia o klęsce głodu. Nawet były szef Narodów Zjednoczonych od spraw Organizacji Wyżywienia i Rolnictwa, lord Boyd-Orr, dał się zwieść. W maju 1959 roku, po podróży do Chin, wyraził opinię, że w latach 1955-1958 produkcja rolna wzrosła tam od pięćdziesięciu do stu procent, a Chiny „są w stanie nakarmić swoją ludność”. Brytyjski marszałek polowy Montgomery, człowiek znacznie bardziej łatwowierny, stwierdził po swoich wizytach w latach 1960 i 1961, że w Chinach nie ma „masowego głodu, a co najważniejsze braki żywności w pewnych regionach”, przy czym za „braki” te z pewnością nie odpowiadał Mao.
|
Mao
|
Jung Chang
|
9788373594425:459_2
06.10.2010
|
W interesie tak ówczesnych radzieckich generałów, jak i dzisiejszych oficjalnych historyków leży wyolbrzymienie sił przeciwnika. W tym wypadku na przykład wśród innych metod okłamywania znajduje się taka: radzieckie czołgi są podzielone na dwie kategorie - „razem” i „w tym nadające się do walki”, a spośród niemieckich czołgów w ten sposób dzielą tylko te, które walczyły w Afryce. Tych, co walczyły z Armią Czerwoną, nasi poważni historycy nie dzielą na sprawne i niesprawne. Ze niby to u Niemców zawsze i wszystko działa.
|
Klęska. V część cyklu "Lodołamacz"
|
Suworow, Wiktor
|
9788375104547:155
08.10.2010
|
Szczegółowy przebieg pertraktacji pomiędzy delegacją polską a bolszewicką nie jest znany. Z oczywistego powodu, zwyczajnego wstydu, polscy główni animatorzy tej katastrofy nigdy nie przedstawili opinii publicznej całości zagadnień związanych z misją, jaką im powierzono, gmatwali sporządzane relacje. Strona bolszewicka z kolei nie była zainteresowana rozpamiętywaniem upokorzenia, jakiego doznała od zachodniego, małego sąsiada.
|
Sojusz Piłsudski-Hitler
|
Choiński, Janusz
|
9788392599128:92
18.10.2010
|
Artykułem wydrukowanym w „Kroywen-Expressie” na podstawie relacji reportera tej gazety szybko przestałem się przejmować. Wysłannika najlepiej poinformowanego o zajściach w Termalu, jakim sam byłem, skłaniał on co najwyżej do banalnej refleksji, że tak zwane gołe fakty – jeśli nawet występują gdzieś świecie – giną wkrótce pod miażdżącym ciężarem interpretacji dobieranych zgodnie z założeniami potrzebnego komuś scenariusza wydarzeń.
|
Według łotra
|
Wiśniewski-Snerg, Adam
|
9788374537155:93
16.02.2011
|
Po co mówić prawdę w świecie, w którym przekręca się znaczenie słów?
|
Uśmiech Machiavellego
|
Viroli, Maurizio
|
9788374142014:249
30.06.2011
|
„Reprezentowane przez autora matematyczne podejście do pojęcia celu jest nowe, wysoce oryginalne, lecz heretyckie, a dla obecnego porządku społecznego niebezpieczne i potencjalnie wywrotowe. Nie publikować”. Ostatnie zdanie podkreślił. „Autora obserwować. Może zajść konieczność przewiezienia go do Morskiej Stacji Biologicznej na Świętej Helenie”. Szkoda, pomyślał, kładąc podpis. Robota mistrzowska. Ale gdy się raz zacznie uznawać wyjaśnienia w kategoriach celu… to nie wiadomo, co z tego może wyniknąć. Tego typu idea może rozwarunkować co bardziej niestabilne umysły kast wyższych – pozbawić je wiary w szczęśliwość jako Dobro Najwyższe, a w zamian rozbudzić w nich przekonanie, iż cel jest gdzieś dalej, gdzieś poza sferą aktualnego bytowania ludzi; że celem życia nie jest podtrzymanie dobrobytu, lecz jakieś tam pogłębianie i doskonalenie świadomości, jakieś poszerzanie wiedzy. Co zresztą, pomyślał zarządca, może być prawdą. Ale prawdą nie do przyjęcia w obecnych warunkach. Ponownie wziął pióro i słowa „Nie publikować” podkreślił jeszcze jedną linią, grubszą i bardziej czarną niż poprzednia.
|
Nowy wspaniały świat
|
Huxley, Aldous
|
9788374954235:167
08.07.2011
|
Prawda nie sprawia na świecie tyle dobrego, ile złego sprawiają jej pozory.
|
La Rochefoucauld. Maksymy i rozważania moralne
|
Rochefoucauld, Francois de La
|
9788375751994:53
19.12.2011
|
Wiem, że sporo osób bierze mi za złe poruszanie pewnych tematów. To nie nadaje się do dzienników. W istocie jedna jest tylko rubryka w dziennikach, w której mówi się wszystko bez osłonek: rubryka kryminalna. Ale może właśnie dlatego jest ona tak obfita, że w innych rubrykach bywa tyle fałszu i przemilczeń.
|
Afery i skandale drugiej Rzeczypospolitej
|
Koper, Sławomir
|
9788311120464:127
13.01.2012
|
Genarał-półkownik Sztemienko coś chlapnął, a cenzura wojskowa tego nie zauważyła.
|
Gławnaja kniga o Wtoroj Mirowoj
|
Suworow, Wiktor
|
9785995502425:71
18.02.2012
|
Żeby kłamać potrzebny jest łeb jak sklep - wielki. Zwykle wyłazi niespójność szczegółów.
|
Gławnaja kniga o Wtoroj Mirowoj
|
Suworow, Wiktor
|
9785995502425:72
18.02.2012
|
Nie lubię tych pojęć „lewica”, „prawica”; są umowne, wymienne i pozbawione treści. Niestety, myśl polityczna lat zimnej wojny warunkowała właśnie taki podział i każdy, kto choć odrobinę wystawał poza prawicowo-lewicowe kontinuum, był skazany na niezrozumienie przez nieruchawych ideologów po obu stronach linii podziału.
|
Sołżenicyn. Dusza na wygnaniu.
|
Pearce, Joseph
|
9788373371408:178
14.05.2012
|
Powiedziałbym więc dokładnie to samo, co mówi większość naukowców: odczuwam przyjemność odkrywając prawdę. Tylko uważam, że większość z nich nie mówi prawdy. Im najczęściej sprawia przyjemność nie odkrywanie prawdy, lecz stwierdzenie czegoś, co inni ludzie będą podziwiać.
|
Pasja poznawania. W co wierzą uczeni.
|
Wolpert, Lewis
|
9788385458401:167
17.09.2012
|
Czy wy, obywatele czytelnicy, wierzycie w to, że rządzący oczekują od wywiadu prawdziwych informacji? Nie wierzcie. Sami sprawdźcie. Listonosz kieruje się do waszej skrzynki pocztowej. Co chcielibyście dostać: coś miłego czy prawdę? Ach, oczekujecie miłej prawdy. Nie ma tak. Prawda zawsze jest odrażająca. Teraz postawcie się na miejscu rządzących. Szpieg to człowiek, który przynosi rządowi wiadomości. Czy myślicie, że przywódcy chcieliby poznać prawdę? Oni są takimi samymi ludźmi jak wy. Tylko gorszymi.
|
Matka Diabła. Kulisy rządów Chruszczowa.
|
Suworow, Wiktor
|
9788375108675:128
14.11.2012
|
Czy wielu ludzi jeszcze słucha i, co gorsza, czy wielu rozumie. Bo prawda niezastosowalna w życiu przestaje w końcu interesować – wiedzą o tym doskonale komuniści.
|
Dzienniki - Stefan Kisielewski
|
Kisielewski, Stefan
|
9788320716733:241
29.01.2013
|
Wychodzi jednak na to, że jestem niepożądany ani tu, ani tam, zapewne dlatego, że obrzydzony do marksistowskich metod literackich nie chcę wyrażać żadnej tendencji, lecz być obiektywnym świadkiem, fotografować. Niewdzięczna to widać w naszej epoce rola, takiego świadka wszyscy biją i popychają.
|
Dzienniki - Stefan Kisielewski
|
Kisielewski, Stefan
|
9788320716733:428
03.02.2013
|
Tylko że żyje z wmawiania miłych rzeczy, a mnie za niemiłą prawdę nikt nie zapłaci ani grosza.
|
Dzienniki - Stefan Kisielewski
|
Kisielewski, Stefan
|
9788320716733:439
03.02.2013
|
Kto się upiera przy prawdzie nieznanej i przez nikogo nie podzielanej, ten jest maniakiem.
|
Dzienniki - Stefan Kisielewski
|
Kisielewski, Stefan
|
9788320716733:658
05.02.2013
|
Bo wolna myśl nie jest wypleniana fizycznym terrorem, lecz ludzie sami z niej rezygnują, dla kariery i wygody.
|
Dzienniki - Stefan Kisielewski
|
Kisielewski, Stefan
|
9788320716733:661
05.02.2013
|
Słowami Dostojewskiego: „Za to, co ja piszę, nagród nie dają”.
|
Dzienniki - Stefan Kisielewski
|
Kisielewski, Stefan
|
9788320716733:713
05.02.2013
|
Jeśli chodzi o prawdę, to zawsze znajdzie się grupa społeczna, której ona będzie przeszkadzać i dlatego zawsze będzie ktoś, kto będzie ją zaciekle zwalczał.
|
|
|
_38
24.03.2013
|
Tej nocy świętują, ucztują, rzeką leje się wino, a serca ich są beztroskie. Dostają jeszcze jedną szansę i ostatnie ostrzeżenie. Córka Priama – Kasandra ma dar przewidywania dany jej przez Apolla, który zakochawszy się w niej, ofiarował go w zamian za jej obietnicę pójścia z nim do łoża. Gdy jednak Kasandra po złożeniu ślubów cnoty obietnice odwołała, obrażony bóg dodał do swego daru klątwę, a mianowicie, że jej proroctwom nigdy nie będzie się wierzyć. Gdy przed dziesięciu laty Parys pożeglował do Sparty, Kasandra przepowiedziała, że podróż ta przyniesie jego domowi zagładę; Priam nie przywiązywał do tego wagi. „O ludzie godni litości – woła teraz – o biedni głupcy nie rozumiejący zupełnie swego nieszczęsnego przeznaczenia.” Tłumaczy im, że działają bezmyślnie, taszcząc ten zdradziecki przedmiot, który „mieści w sobie ich zniszczenie”. Pijani i rozbawieni Trojanie kpią z niej mówiąc, że gada zbyt wiele „czczych głupot”. Rozwścieczona ignorowaniem jej jasnowidztwa, porywa w ręce topór i płonącą pochodnię i bieży do drewnianego konia, lecz zatrzymują ją, zanim go dosięgnie.
|
Szaleństwo władzy. Od Troi do Wietnamu.
|
Tuchman, Barbara W.
|
9788385348542:63
03.10.2013
|
Jeszcze raz zwracam panu uwagę – już to wielokrotnie czyniłem – niech pan nie mówi prawdy w oczy ludziom, bo to ich gniewa i upokarza.
- To mam kłamać?
|
Byłem żołnierzem generała Andersa
|
Czerkawski, Tadeusz Mieczysław
|
9788374520249:255
15.04.2014
|
…fakty - jeśli nawet istnieją gdzieś w świecie - giną wkrótce pod miażdżacym ciężarem interpretacji dobieranych zgodnie z założeniami potrzebnego komuś scenariusza wydarzeń.
|
Według łotra
|
Wiśniewski-Snerg, Adam
|
9788374537155
30.10.2018
|
Czego się można spodziewać, ujawniając zabójstwo milionów ludzi?
Że nazwą cię kłamcą w najważniejszej gazecie Stanów Zjednoczonych?
Że zamordują w niewyjaśnionych okolicznościach?
Że nawet po śmierci wyprą się ciebie i wymażą z powszechnej pamięci?
|
Gareth Jones. Człowiek, który wiedział za dużo.
|
Wlekły, Mirosław
|
9788324055678:299
20.01.2020
|
Nic nie mogło przekonać tych wrogów Pasteura [M. Pouchet, dyrektor Muzeum Rouen, profesor Joly i pan Mussel – znani przyrodnicy z College of Toulouse], że mikroskopijne bestie nie powstają bez rodziców. Byli pewni, że istnieje coś takiego, jak życie powstające spontanicznie; postanowili pokonać Pasteura na jego własnym gruncie stosując jego własne reguły.
Tak jak Pasteur napełnili butelki, ale w przeciwieństwie do niego użyli pożywki z siana a nie z drożdży. [Gotowali je, a potem] odessali powietrze z nich i pospieszyli do wysoko położonej Maladetty w Pirenejach. Wspięli się wyżej niż Pasteur na Mont Blanc. I tu […] włożyli butelki do improwizowanego inkubatora - i po kilku dniach, ku ich wielkiej radości, odkryli, że w każdej butelce roiło się od bakterii. Czyżby Pasteur kłamał!
[…] Pasteur był wściekły, nazwał Poucheta kłamcą i domagał się publicznych przeprosin. Wydawało się, że o tym kto ma rację zadecyduje rozlew krwi, a nie spokojny eksperyment.
[Po kilku latach okazało się, że] obie strony miały rację. Pouchet i jego przyjaciele używali siana zamiast drożdży, a wielki Anglik, Tyndall, odkrył, że siano zawiera małe, bardzo odporne zarodki drobnoustrojów, których nie zabija nawet wielogodzinne gotowanie! Tak naprawdę to dopiero Tyndall odkrył prawdziwą prawdę.
Nothing could convince these enemies of Pasteur [M. Pouchet, director of the Museum of Rouen, Professor Joly and Mr. Mussel, famous naturalists of the College of Toulouse] that microscopic beasts did not come to life without parents. They were sure there was such a thing as life arising spontaneously; they decided to beat Pasteur on his own ground at his own game.
Like Pasteur they filled up some flasks, but unlike him they used a soup of hay instead of yeast. They [boiled them, then] made a vacuum in their bottles and hastened to high Maladetta in the Pyrenees, and they kept climbing until they had got up many feet higher than Pasteur had been on Mont Blanc. Here […] they put their flasks in an improvised incubating oven—and in a few days, to their joy, they found every one of their bottles swarming with little creatures. Pasteur was wrong!
[…] Pasteur was furious, denounced Pouchet as a liar and bawled for a public apology. It seemed, alas, as if the truth were going to be decided by the spilling of blood, instead of by calm experiment.
[Years later it turned out that] both sides happened to be right. Pouchet and his friends had used hay instead of yeast soup, and a great Englishman, Tyndall, found out years later that hay holds wee stubborn seeds of microbes that will stand boiling for hours! It was really Tyndall that finally settled this great quarrel.
|
Microbe Hunters
|
De Kruif, Paul
|
978-0156027779:42
08.03.2020
|