40 |
Lud żyjący z polowania nie może zatem być podobny do ludu żyjącego z rybołówstwa, ani naród pasterzy – do narodu marynarzy. Ale te różnice są jeszcze niczym w porównaniu z tą, która musi odróżniać dwa ludy, z których jeden żyje z pracy – a drugi z kradzieży.
[…]
Nie mogę rozwinąć tutaj tej myśli; ale gdy dobrze się nad tym zastanowić
dojdzie się do przekonania, że między dwiema ludzkimi zbiorowościami umiejscowionymi w tak odmiennych warunkach – wszystko musi różnić się: zwyczaje, tradycja, oceny, organizacja, moralność, religia; i to do tego stopnia, że te same słowa używane do wyrażenia najbardziej zasadniczych związków, jak „rodzina”, „własność”, „wolność”, „zasługa”, „społeczność”, „rząd”, „republika”, „lud” nie przedstawiają w jednej zbiorowości tych samych idei, jakie przedstawiają w drugiej. Lud wojowników szybko zrozumie, że Rodzina może osłabiać rozwój oparty na polityce militarnej (sami czujemy to dobrze gdyż zabraniamy zakładania rodzin naszym żołnierzom); a zarazem źle jest, gdy populacja nie wzrasta. Jak rozwiązać ten problem? Tak, jak uczynili to Platon w teorii a Likurg w praktyce: poprzez promiskuityzm [pozbawione więzi emocjonalnej, przypadkowe kontakty seksualne z często zmienianymi partnerami - Nota wydawcy polskiego]. A Platon, Likurg – to przecież imiona, które zwykło się wymawiać tylko z uwielbieniem.
Jeśli chodzi o Własność – zaprzeczam, że w całej Starożytności znajdzie się jakaś jej wystarczająca definicja. To my mówimy: „Człowiek jest właścicielem samego siebie”, a w konsekwencji – swych uzdolnień, więc i produktów swych umiejętności. Ale czy Rzymianie mogli tak rozumieć to pojęcie? Czy posiadacze niewolników mogli powiedzieć: „Człowiek należy do samego siebie”?
Czy pogardzając pracą mogli jednocześnie mówić: „Człowiek jest właścicielem wytworów swych umiejętności”? Oznaczałoby to wprowadzanie do ich systemu społecznego zbiorowego samobójstwa. Na czym więc czasy antyczne nakazywały oprzeć własność? Na prawie – idea to szkodliwa, najbardziej szkodliwa spośród zastosowanych w świecie, gdyż usprawiedliwia użycie i nadużycie nazywania w ustawie „własnością” wszystkiego, co się żywnie spodoba, nawet rzeczy skradzionych, nawet człowieka.
W tamtych barbarzyńskich czasach także i wolność nie mogła być lepiej rozumiana. Cóż to jest wolność? To całość swobód. Byt wolny, poddany własnej odpowiedzialności w myśleniu i działaniu, w mowie i w piśmie, w pracy i wymianie dóbr, w kształceniu się i nauczaniu innych – ten jedynie jest wolnym bytem. Jakiś zdyscyplinowany naród, stojący nieustannie wobec potrzeby walki bez końca – czy może w ten sposób pojmować Wolność?
Nie, Rzymianie hańbili ten wyraz sprowadzając jego sens do swoistej odwagi w ich wewnętrznych wojnach, do jakich pobudzał ich podział łupów. Wodzowie chcieli wszystkiego; lud domagał się swojej części. Stąd brały się te burze na Forum, emerytury na Wzgórzu Awentyńskim, prawa rolne, interwencje trybunów, popularność konspiratorów; stąd owa maksyma: „Malo periculosam libertatem” [łac. „Wolę niebezpieczną wolność” – Nota wydawcy polskiego], etc., która weszła do naszego języka i którą ozdabiałem w kolegium moje szkolne podręczniki:
O, Wolności! Niech twe burzliwe żywioły
Mają powabny urok dla odważnych serc!…
Piękne przykłady, wysublimowane wskazówki, cenne ziarna do zasiewania w duszy francuskiej młodzieży!
Cóż powiedzieć o rzymskiej moralności? A nie mówię tu o związkach między ojcem a synem, mężem a żoną, patronem a klientem, panem a niewolnikiem, człowiekiem a Bogiem, związkach, które samo tylko istnienie niewolnictwa musiało przekształcać w sieć okropieństw; chcę tylko zatrzymać się przy tym, co nazywa się piękną stroną rzymskiej republiki, nad patriotyzmem.
Cóż to jest, ten rzymski patriotyzm? Nienawiść do obcego. Zniszczyć każdą cywilizację, zdławić wszelki postęp, wyprawiać się w świat z pochodnią i mieczem, przykuwać łańcuchami kobiety, dzieci i starców do triumfalnych rydwanów – to była ta chwała, to była ta cnota. Dla tych okrutników zarezerwowany był marmur posągów i pieśni poetów. Ileż to razy nasze młode serca mocno biły ze wzruszenia, i, niestety, z pragnienia uczestnictwa w podobnym spektaklu! W ten właśnie sposób nasi profesorowie, czcigodni księża, siwowłosi i pełni miłosierdzia, przygotowywali nas do cywilizowanego, chrześcijańskiego życia, tak wielka jest potęga umowności.
|
kultura
! - dobry cytat
|