Wygenerowano:
23.11.2022
13:49:08

Przejdź do listy słów kluczowych
Wygenerowano programem:
Q-Księgozbiór 3000





gra

Spis cytatów ze względu na słowo kluczowe

Treść Tytuł Autor(zy) Ident / Data wpisu
Oszustwo zaczyna się od decydującego faktu, nieuchronnie oczywistego, lecz niemal powszechnie ignorowanego. Chodzi o to, że przyszłych wyników ekonomicznych gospodarki, przejścia od dobrych czasów do recesji czy depresji i na odwrót, nie da się przepowiedzieć. Istnieją bardziej niż bogate prognozy, lecz nie ma solidnej wiedzy. A wszystko wobec zróżnicowanej kombinacji niepewnych działań rządu, nieznanych zachowań korporacji i jednostek oraz, w szerszym świecie, pokoju i wojny. A także wobec nieprzewidywalnej innowacji technicznej i innej oraz reakcji konsumentów i inwestorów. Zachodzą zmienne oddziaływania eksportu, importu, przepływów kapitału i wywołane nimi reakcje korporacji, społeczeństwa i rządu. Stąd aż nazbyt oczywisty fakt: Łączny wynik nieznanych nie może być znany. Dotyczy to gospodarki jako całości, ale także konkretnego przemysłu czy firmy. Takie zawsze było ujecie przyszłości ekonomicznej. Takie zawsze będzie. Niemniej w świecie gospodarki, a szczególnie finansów, przewidywanie nieznanego i niepoznawalnego jest zajęciem pielęgnowanym, a często dobrze wynagradzanym. Może być podstawą, choć często na krótko, opłacalnej kariery. Stąd biorą się rzekomo kompetentne osądy co do ogólnych perspektyw gospodarczych, a także widoków konkretnego przedsiębiorstwa, uczestniczącego w gospodarce i podległego jej wpływom. Mężczyźni i kobiety tego zawodu uważają – a inni uważają o nich – że dysponują wiedzą o nieznanym; sadzi się, że taka wiedza wynika z badań. Ponieważ to, co się prognozuje, odpowiada temu, co inni chcą słyszeć i co chcieliby wykorzystać czy z czego osiągnąć jakieś zyski, nadzieja albo potrzeba zakrywa rzeczywistość. Tak więc na rynkach finansowych chwalimy istotny błąd, nawet do niego zachęcamy. Wspólny błąd ma też dobrze chroniona rolę. Przestaje być sprawą osobistą. Świat finansów utrzymuje wielka, aktywną, dobrze wynagradzaną wspólnotę opartą na nieuchronnej, choć na pozór wyrafinowanej ignorancji. Powtórzmy: pracownicy i ludzie pracujący na własny rachunek, którzy opowiadają o przyszłych wynikach finansowych jakiegoś przemysłu czy firmy, zważywszy na nieprzewidywalny a decydujący wpływ szerszej gospodarki, nie widzą i zazwyczaj nie wiedzą, że nie wiedzą. Przewidywania firmy finansowej, ekonomisty z Wall Street czy doradcy finansowego co do ekonomicznych perspektyw korporacji – recesja, zaplanowane ożywienie czy utrzymujący się boom gospodarczy – uważa się za odzwierciedlające ekonomiczne i finansowe doświadczenie. Niełatwo też zaprzeczyć prognozie eksperta. Przypadkowe sukcesy w przeszłości oraz bogaty arsenał ilustracji wykresów, równań i pewności siebie potwierdzają głębię wiedzy. Stąd oszustwo. Gospodarka niewinnego oszustwa. Prawda naszych czasów. Galbraith, John Kenneth 9798388970268:55

07.02.2009
Ale jego siostra Ivy była gorsza. Ona naprawdę nie troszczyła się o dobra materialne. Dostawała tyle pieniędzy co my i paradowała w znoszonych butach na płaskim obcasie i zgrzebnych sukienkach, żeby tylko pokazać, jaka jest bezinteresowna. Była dyrektorem do spraw dystrybucji. To do niej należało zaspokajanie naszych potrzeb. Ona nas trzymała za gardła. Teoretycznie o podziale dóbr decydowało walne zgromadzenie – głos ludu. Kiedy jednak „ludem” jest sześć tysięcy wyjących gardeł, bez ładu i składu próbujących coś ustalić w grze pozbawionej reguł, w której można żądać wszystkiego, ale nie ma się prawa do niczego i każdy ma władzę nad wszystkimi z wyjątkiem siebie samego, „głos ludu” staje się głosem Ivy Starnes. Pod koniec drugiego roku zrezygnowaliśmy ze „zgromadzeń rodzinnych” – w imię „wydajności produkcji i oszczędności czasu”, bo jedno zgromadzenie trwało dziesięć dni – i wszystkie petycje o zasiłek wysyłano bezpośrednio do gabinetu Ivy Starnes. Nie, nie wysyłano. Trzeba je było przedstawić osobiście. Sporządzała potem listę podziału, którą odczytywała nam na trwającym trzy kwadranse zebraniu, a my je zatwierdzaliśmy. W programie przewidziano dziesięć minut na dyskusję i protesty, ale nie protestowaliśmy. Zdążyliśmy już zmądrzeć. Nikt nie może rozdzielić dochodów firmy pomiędzy tysiące ludzi, nie kierując się jakimś kryterium wartości człowieka. Kryterium panny Starnes było lizusostwo. Bezinteresowna? Jej ojciec [właściciel wolnorynkowej fabryki – przyp. J.F.] nie mógłby bezkarnie potraktować najnędzniejszego robotnika tak, jak ona traktowała najbardziej wartościowych pracowników i ich żony. Miała blade oczy, zimne, wyłupiaste i martwe. Gdyby chciała pani wiedzieć, jak wygląda czyste zło, wystarczyło zobaczyć, jak błyszczały na widok człowieka, który kiedyś jej napyskował, a teraz usłyszał swoje nazwisko na liście osób nie mających otrzymywać nic ponad pensję głodową [liszeńcy – przyp. J.F.]. Wyraz tych oczu zdradzał prawdziwe motywy postępowania każdego, kto kiedykolwiek wygłaszał slogan: „Od każdego według umiejętności, każdemu według potrzeb”. [Tu Ayn Rand popełniła wielki błąd, przedstawiając Ivę jako zimnego bezlitosnego gada, a nie różowiutkiego aniołka – uwaga J.F.]

Oto cały sekret. Początkowo zastanawiałem się, jak to możliwe, żeby wykształceni kulturalni, sławni ludzie tego świata popełnili tak drastyczny błąd i wychwalali tę potworność jako cnotę, skoro wystarczyłoby wprowadzić to w czyn na pięć minut, by poznać skutki. Teraz już wiem, że nie był to błąd. Takich błędów nigdy nie popełnia się nieświadomie. Jeśli ludzie zaczynają nagle, bez wyraźnego powodu dążyć do jakiegoś straszliwego, niewykonalnego szaleństwa – to znaczy, że mają powód, tylko nie chcą go zdradzić. My też nie byliśmy bez winy, popierając plan na pierwszym zebraniu. Zrobiliśmy to nie dlatego, że wierzyliśmy w brednie, którymi nas karmiono. Był jeszcze inny powód, ale brednie pomogły nam to ukryć przed kolegami i przed sobą. Brednie dały nam możliwość zrobienia cnoty z czegoś, do czego w innym wypadku wstydzilibyśmy się przyznać. Nie było na zebraniu ani jednego człowieka, któremu nie przyszłoby do głowy, że pod przykrywką szlachetnego planu uda mu się położyć łapę na pieniądzach zarobionych przez lepszych od niego. Nikt nie był dość bogaty ani dość zdolny, żeby nie myśleć, że dzięki planowi zawładnie częścią umysłu i majątku kogoś bogatszego i zdolniejszego. Myśląc o niezasłużonych zyskach, które chciał czerpać z ludzi stojących wyżej od niego, zapomniał jednak o stojących niżej. Nie pomyślał, że oni także będą się chcieli obłowić jego kosztem. Robotnik, któremu przyszło do głowy, że jego potrzeba upoważnia go do posiadania limuzyny, skoro może ją mieć szef, zapomniał, że każdy darmozjad i żebrak będzie się domagał lodówki, skoro on ją ma. Takie były nasze prawdziwe intencje, gdy głosowaliśmy. Ale nie chcieliśmy o tym myśleć – a im mniej nam się to podobało, tym głośniej krzyczeliśmy o swojej miłości do dobra publicznego.

Sami tego chcieliśmy. Kiedy się zorientowaliśmy, że zupełnie nie o to nam chodziło, było już za późno. Byliśmy w pułapce.

Atlas zbuntowany Rand, Ayn 9788371509698:772

07.11.2009
Masze myśliwce w prędkości im nie ustępowały, uzbrojenie jednych i drugich było prawie takie samo - karabiny maszynowe kalibru 7,6 mm, zwrotność naszych myśliwców była lepsza i Messerschmitty od nich obrywały. (…) Nasi przywódcy bardzo się z tego cieszyli. Zapanowała atmosfera beztroski, nie śpieszono się z modernizacją rodzimego lotnictwa myśliwskiego [podkreślenie autora]. Jednakże bardzo szybko przyszło otrzeźwienie. (…) Na uśpionych lotniskach… 22 czerwca 1941 roku Sołonin, Mark 9788375102581:237

20.12.2009
"Stalin w zamyśleniu przechadzał się po gabinecie.
- A czy wiecie - zapytał - że takie same myśliwce zamówiliśmy u innych konstruktorów i zwycięzcą zostanie ten, kto stworzy najlepszy według parametrów lotniczych i bojowych myśliwiec i zbuduje go szybciej, żeby można było jak najwcześniej rozpocząć seryjną produkcję?
- Rozumiem, towarzyszu Stalin.
- Rozumieć to mało. Trzeba szybciej budować maszynę.
- A w jakim terminie?
- Im szybciej, tym lepiej. Zdążycie do nowego roku?
- Nie zajmowałem się budową takich samolotów, nie mam doświadczenia… Ale Amerykanie budują nowy myśliwiec w ciągu dwóch lat, więc…
- A czy jesteście Amerykaninem? - przerwał mi Stalin. -Udowodnijcie, co potrafi młody rosyjski inżynier" [86].

Również ten epizod był wielokrotnie relacjonowany i znowuż - z zapartym tchem. Konkurs rzeczywiście był ciekawy. Za najbliższy mu odpowiednik można uznać współczesne wybory. Jakiekolwiek wybory gubernatora lub mera w dowolnym miejscu Rosji. Wiele szumu, wiele krzyku, całe miasto oklejone plakatami z wielkimi obietnicami. Do zawodów stanęło 12 kandydatów. 10 z nich nikt nie zna i nigdy nie wybierze, uczestniczą w rywalizacji tylko z powodu sprytnych koncepcji specjalistów od polityki.

Prawdziwych kandydatów do zwycięstwa jest dwóch. Są prawdziwi nie dlatego, że są najmądrzejsi (czy - co już jest zupełnie zabawne - najuczciwsi), a dlatego że właśnie za nimi stoją dwa duże kryminalno- oligarchiczne klany, które walczą o zwycięstwo.

Na uśpionych lotniskach… 22 czerwca 1941 roku Sołonin, Mark 9788375102581:272

20.12.2009
Wykonywanie każdego zawodu: lekarza, sędziego, nauczyciela, kelnera – polega na odgrywaniu roli bez względu na to, co się dzieje w umyśle ukrytym poza maską. Zauważalne odchylenia od przyjętego sposobu odgrywania roli są przez osoby postronne interpretowane jako oznaki nieudolności i niesolidności. O naturze ludzkiej Wilson, Edward O. 83-06-01451-0:128_2

28.12.2010
Nie zamierzałem uciekać ani walczyć z nimi, więc to, co się stało w czasie następnych kilkunastu sekund, graniczyło już z absurdem. Sztuczni przedstawiciele prawa chwycili mnie energicznie za ręce w tych miejscach, gdzie zakłada się kajdanki. Lecz zamiast spiąć mi nimi ręce, każdy z nich – po kilku gwałtownych ruchach, które pozorowały walkę – przyłożył sobie do gardła jedną moją dłoń. Cofali się w kierunku najbliższej krawędzi tarasu. Trzymając silnie moje dłonie przy klapach swych mundurów, aby stworzyć złudzenie, że to ja ich duszę i pcham, podczas gdy oni wykonują tylko bezradne gesty samoobronne, wpadli plecami na balustradę i złamali ją. Wtedy dopiero puścili moje ręce, lecz znów w taki sposób, aby wyglądało, że ja ich strącam w przepaść. Według łotra Wiśniewski-Snerg, Adam 9788374537155:36

16.02.2011
Dla Lindy sztuczni ludzie w Temalu nie byli manekinami, a praca w fikcyjnej centrali handlowej – pozorowaniem jakiegoś zajęcia. Wystarczyło tylko spojrzeć na biurko, gdzie leżały dokumenty pokryte jej czytelnym pismem, aby mieć pewność, że siedząc w towarzystwie czterech symulatorów pracy biurowej, znalazła ład i sens w powszechnej maskaradzie i swoją funkcję traktowała serio. Według łotra Wiśniewski-Snerg, Adam 9788374537155:71

16.02.2011
Gra jest fenomenem przyrodniczym, który od samego zarania kierował biegiem świata: ukształtowaniem materii, jej zorganizowaniem w struktury żywe i także społecznym zachowaniem ludzi. Gra Eigen, Manfred; Winkler, Ruthild 9788306004724:15

26.08.2012
Sport nauczył go ambicji – lubił wygrywać. Ale młody Hemingway szybko pojął, że wygrywać można tylko wtedy, kiedy człowiek jest dobrze przygotowany. Hemingway reporter Machala, Drahoslav; Machala Ivan 9788321605203:24

09.09.2013
Proaktywne przywództwo przestawało być nieuniknionym wyborem, gdy Towarzystwo Jezusowe miało coraz więcej do stracenia. W tym względzie sytuacja nie różniła się od dzisiejszej: podejmowanie ryzyka jest o wiele łatwiejsze dla działającego w napięciu start-upu, który nie ma nic do stracenia, niż dla ważnego gracza mającego ustabilizowaną pozycję i do stracenia wszystko. Heroiczne przywództwo. Tajemnice sukcesu firmy istniejącej ponad 450 lat Lowney, Chris 9788375059120:241_3

22.08.2014
Zjawisko tak stare jak osiemnastowieczna wspólnota jezuicka, ale pasuje do pozycji takich korporacji jak Xerox, AT&T i IBM pod koniec XX wieku. Miłośnicy technologii pamiętają czasy, kiedy komputer osobisty był egzotyczną nowością i nie stanowił żadnego zagrożenia dla przemysłu zarządzania informacją, opierającego się na dużych komputerach typu mainframe. Technologowie z Xeroxa, AT&T oraz IBM dokonali pierwszych przełomów, które okazały się decydujące dla rozwoju komputera osobistego. Wszystkie trzy firmy miały wystarczające środki finansowe, by wykorzystać innowacje i zdominować rodzącą się gałąź przemysłu. Jednak żadna z nich tego nie zrobiła (czy też żadna nie zrobiła tego tak wcześnie ani tak dobrze, jak można było).
Dlaczego?
Powody są złożone, ale można bezpiecznie przyjąć, że wszystkie trzy firmy zdecydowały się trzymać tego, co sprawdzone, zamiast rzucać się agresywnie na niewypróbowane, obarczone wysokim ryzykiem przedsięwzięcia, mimo że każda osiągnęła swoją pozycję właśnie dzięki wprowadzaniu na początku innowacyjnych rozwiązań i podejmowaniu ryzyka. Tak jak Towarzystwo Jezusowe, które rozrosło się ponad miarę, uśpiło swoją czujność i zaczęło stronić od ryzyka, wszystkie trzy firmy odeszły od swych kluczowych wartości gwarantujących trwały sukces. Podczas gdy molochy należące do głównego nurtu powoli maszerowały naprzód, niedokapitalizowane start-upy, takie jak Apple i Microsoft, gwałtownie rwały do przodu i przygotowywały sobie nisze rodzącego się biznesu.
Heroiczne przywództwo. Tajemnice sukcesu firmy istniejącej ponad 450 lat Lowney, Chris 9788375059120:242

22.08.2014
Jeżeli ktoś ogląda podczas treningu zawodnika numer dziesięć na świecie i tego z numerem pięćsetnym, niekoniecznie będzie potrafił rozróżnić, który z ich stoi wyżej w rankingu. Kiedy nie czują ciężaru rywalizacji, poruszają się i odbijają piłkę mniej więcej tak samo. Prawdziwa wiedza, jak grać, nie polega jednak tylko na dobrym odbijaniu piłki, lecz także na tym, by dobrze wybierać, by wiedzieć, kiedy powinno się zdecydować na dropszota czy mocne uderzenie, a kiedy zagrać wysoką albo długą piłkę; kiedy zagrać topspinem, kiedy z rotacja wsteczną, a kiedy całkiem bez niej, a także w które miejsce kortu celować. Toni kazał mi od najmłodszych lat myśleć o podstawach tenisowej taktyki. Gdy zawaliłem zagranie, pytał: "No i gdzie się pomyliłeś?". Rozmawialiśmy o tym długo analizując moje pomyłki. Wuj nie chciał robić ze mnie marionetki, usiłował raczej sprawić, żebym myślał samodzielnie. Powiedział kiedyś, że tenis jest grą, w której bardzo szybko trzeba przetwarzać masę informacji; żeby odnieść sukces, należy myśleć lepiej i szybciej niż rywal. A żeby myśleć jasno, trzeba mieć chłody umysł. RAFA. Rafael Nadal Nadal, Rafael; Carlin, John 9788362478699:46

27.10.2014
W moim przypadku prawdopodobnie zadziałał trening Toniego, który już w dzieciństwie wpoił mi przekonanie, że w każdym meczu mam pod górkę. Czy to dobry pomysł, żeby zawsze zaczynać mecz w takim stanie umysłu? Nie wiem. Czasem osłabia to moją pewność siebie i sprawia, że gram mniej agresywnie, niż mógłbym. Ale z drugiej strony, dzięki temu traktuję każdego przeciwnika z szacunkiem i nigdy nie wpadam w zachwyt nad własnymi umiejętnościami. Być może z tego powodu rzadko przegrywam z zawodnikami, których pozycja w rankingu podpowiadałaby, że powinienem ich łatwo pokonać, a w rzeczywistości potrafiliby sprawić mi nieprzyjemną niespodziankę. RAFA. Rafael Nadal Nadal, Rafael; Carlin, John 9788362478699:177_3

04.04.2015
Chodziło o zachowanie podczas zawodów tego, co nazywamy w Hiszpanii una buena cara, „dobrej miny”.
Zachować dobrą minę oznacza przybrać podczas gry poważny, skupiony wyraz twarzy; taki, który zdradza możliwie jak najmniej negatywnych emocji i jest objawem wytrwałości oraz profesjonalnej dyscypliny. Przeciwieństwem dobrej miny jest taka, która odzwierciedla wściekłość, zdenerwowanie, napięcie, strach czy nawet euforię odczuwaną podczas meczu. Toni uważa, że nie jest to wyłącznie kwestia estetyki czy dobrych manier. Teoria mówi – a Joan Forcades popiera w tym względzie Toniego – że od wyrazu twarzy zależy w znaczącym stopniu stan umysłu, a w przypadku tenisisty również funkcjonowanie jego ciała. Innymi słowy, jeżeli zdołam utrzymać podczas meczu dobrą minę, rośnie szansa, że nie rozproszy mnie ostatnie zagranie, dobre czy złe, ani zdobyty lub stracony punkt. Z dobrą miną będę potrafił skupić swój umysł na chwili obecnej, na tym, co wymusza na mnie bezpośrednio sama gra. To inny sposób praktycznego wdrożenia głoszonej przez Toniego zasady wytrwałości i jeszcze jeden aspekt tego, co Joan nazywa „holistycznym” podejściem, potrzebnym, by odnieść sukces w sporcie.
RAFA. Rafael Nadal Nadal, Rafael; Carlin, John 9788362478699:213

04.04.2015
Kiedy prowadzę, mam tendencję do zmiany stylu gry na defensywny. RAFA. Rafael Nadal Nadal, Rafael; Carlin, John 9788362478699:236

04.04.2015