Wygenerowano:
23.11.2022
13:49:04

Przejdź do listy słów kluczowych
Wygenerowano programem:
Q-Księgozbiór 3000





dziennikarze

Spis cytatów ze względu na słowo kluczowe

Zachowania charakterystyczne członków i grupy społecznej, złożonej z dziennikarzy.
Treść Tytuł Autor(zy) Ident / Data wpisu
Jeśli jakiś dziennikarz zaprosi mnie do telewizji na wywiad, zrobi to tylko po to, aby samemu się dowartościować. Oni tam się interesują tylko własną karierą, to on będzie chciał błyszczeć. A w chwili, gdy będę się tego najmniej spodziewał, podsunie mi pod nogę skórkę od banana. No oprócz Michela Druckera: on jest w porządku. Louis de Funes, Nie mówcie o mnie za dużo, synowie o ojcu De Funes, Patrick i Olivier 9788388607783:121

05.04.2008
Zaczęli oblegać go dziennikarze, a jego wypowiedzi często bywały przekręcane. Kiepskie pióra rywalizowały w złośliwościach, inni brali z nich przykład. Rodziły się absurdalne legendy. Louis de Funes, Nie mówcie o mnie za dużo, synowie o ojcu De Funes, Patrick i Olivier 9788388607783:191

05.04.2008
Opowiadałam o tym wszystkim w radio, w telewizji, udzielałam licznych wywiadów, dziennikarze przewertowali całe moje życie osobiste i zawodowe, szukając sensacji i ciekawostek. "Wzięła Koronę", "Koronowana na Evereście", "Everest należał się Annie", "Zrobiła to dla matki", "Zapotrzebowanie na ryzyko" - te tytuły pokazują, jak różnie ze mną rozmawiano, jakie zadawano mi pytania i co chciano usłyszeć. Korona Ziemi Czerwińska, Anna 9788373370562:146

06.08.2008
W rozmaitych też znaczeniach używają psychologowie wyrazu „osobowość”. Oto próbki definicji „osobowości” z literatury psychologicznej:

[przytoczonych jest 18 różnych definicji]

Jak widać, jedynym wspólnym elementem tych definicji jest wyraz „osobowość”.

Ta mnogość definicji bywa wysnuwana jako argument, jakim to trudnym pojęciem jest „osobowość”, skoro nikomu nie udało się dotychczas należycie go zdefiniować. Tymczasem jest to tylko trzymanie się wyrazu „osobowość” i snucie domniemań, co też takiego miałby on znaczyć, jak gdyby tkwiła w nim jakaś ukryta treść, którą trzeba wykryć. Autorzy tych definicji nie zauważają, że zamiast nauki uprawiają leksykografię.

Cybernetyka i charakter Mazur, Marian CYBERCHAR:270

27.10.2008

…czyhającym na dobry tytuł dziennikarzom.

Uchodźcy z Korei Północnej, relacje świadków. Morillot, Juliette; Malovic, Dorian 9788374144247:11

06.12.2008

Na krytycyźmie łatwo buduje się karierę.

_4

14.12.2008
Kreowanie obrazu przeciwnika.

Dziennikarskie narracje, opowieści, ale i wyjaśnienia wymagają poza jasnym zdefiniowaniem scenariusza, także jednoznacznego opisania bohaterów. Czytelnik powinien wiedzieć, kto jest kim, i jak kogo odbierać. Dobrzy muszą rozpoznawalni na pierwszy rzut oka, źli również. I tak było także w narracjach budowanych przez główne media uczestniczące w medialno-politycznej rozgrywce toczonej wokół „Agaty”. Jacek Żakowski na falach radia Tok FM od razu określił obrońców życia mianem katoli, którzy tym mają się różnić od katolików, czym kibice od kiboli. Innym razem uznał on, że za sprawą „Agaty” stoją ajatollachowie z „Frondy”. Wojciech Maziarski, wicenaczelny „Newsweeka”, poszedł jeszcze dalej i w swoich opiniach na temat „ sprawy Agaty” pisał o „anty-aborcyjnych fanatykach” i „terrorze ekstremistów”. Podobną strategię negatywnego etykietowania uczestników debaty przyjął prof. Wojciech Sadurski, który w tekście dla „Rzeczpospolitej” określał zwolenników obrony życia mianem „religijnych fundamentalistów”, „radykałów, dla których prawo stanowione nie liczy się”; a prowadzoną niezwykle spokojnie debatę nad możliwością ekskomuniki Ewy Kopacz uznał wprost za „brutalny i bezwzględny atak”. Magdalena Środa, opisując zaś całą sprawę, uznała, że w Polsce nie ma ucieczki przed religijnymi fundamentalistami, bo „księża są w każdym szpitalu, wszędzie panuje ta sama powszechna presja, która jest rodem z czasów zamierzchłych (polowanie na czarownice) lub z krajów religijnego fundamentalizmu.

Agata, anatomia manipulacji Najfeld, Joanna; Terlikowski, Tomasz P. 9788360335680:85

20.12.2008
[…] ludzie pragnęli dowiedzieć się, w jaki sposób osiągnąłem swój bezprecedensowy sukces. Jak to się stało, że zacząłem tak ciężko pracować? Jak wiele ruchów naprzód przewidywałem? Co się działo w mojej głowie podczas gry? Czy dysponowałem fotograficzną pamięcią? Co jadłem? Krótko mówiąc, jakie były tajniki mojego sukcesu?

Wkrótce zorientowałem się, że moje odpowiedzi budziły rozczarowanie słuchaczy. Ciężko pracowałem, ponieważ nauczyła mnie tego matka. To, ile ruchów naprzód przewidywałem, zależało od pozycji. Podczas gry próbowałem przywoływać w pamięci poprzedzające ją przygotowania i skalkulować warianty. Miałem dobrą pamięć, ale nie fotograficzną. Przed każdą grą zjadłem zazwyczaj solidny obiad składający się z wędzonego łososia i steku popijanego tonikiem. (Niestety, kiedy wszedłem w późne lata trzydzieste swojego życia, trener odpowiedzialny za moją kondycję fizyczną położył kres tej „diecie”) Każdego wieczoru, przed udaniem się na spoczynek myłem zęby. Nie był to szczególnie inspirujący materiał.

Wydawało się, że każdy szukał dokładnej metody, jakiejś uniwersalnej recepty mogącej każdorazowo służyć ludziom do osiągania wspaniałych wyników. Słynni pisarze pytani są o rodzaj papieru i pióro, którym się posługują, tak jakby te instrumenty ponosiły odpowiedzialność za to, co przelewają na papier.

Takie pytania świadczą oczywiście o nieporozumieniu faktu, iż każdy z nas jest jedyną w swoim rodzaju istotą stanowiącą wypadkowa milionów elementów i przemian zachodzących w nas od chwili zakodowania ich w naszym DNA aż po dzisiejsze popołudnie. Wszyscy tworzymy swoją unikalną formułę podejmowania decyzji i każdego dnia dążymy do wyciśnięcia z niej tego, co najlepsze, aby określić jej właściwości, ocenić zawdzięczane jej rezultaty i znaleźć sposoby jej ulepszania.

Jak życie naśladuje szachy Kasparow, Garri 9788389812513:13

28.12.2008
Dużo gorszy jest jednak intelektualny chaos, który prowadzi do podejmowania wykluczających się decyzji i sprawia, że społeczeństwa opanowywane są przez przypadkowe medialne kreacje, przypominające bańki mydlane. Zabawa w komunizm! Roehl, Bettina 9788360335963:14

12.01.2009
Dziennikarze potrzebują ekspertów tak samo, jak eksperci dziennikarzy. Codziennie trzeba zapełniać szpalty gazet i minuty telewizyjnych wiadomości, a ekspert, który dostarcza jakiejś zaskakującej mądrości, jest zawsze mile widziany. Połączywszy siły, dziennikarze i eksperci stają się architektami wielu powszechnych przekonań. Freakonomia świat od podszewki Levitt, Steven D.; Dubner, Stephen J. 9788324608386:125

12.01.2009
Kompetentna debata, żadnych wyników. Gospodarka niewinnego oszustwa. Prawda naszych czasów. Galbraith, John Kenneth 9798388970268:64

25.01.2009
Rezerwa Federalna, po uczonej i intensywnej dyskusji, zadziałała. Była starannie formułowana aprobata, optymistyczne prognozy i żadnego wyniku. Gospodarka niewinnego oszustwa. Prawda naszych czasów. Galbraith, John Kenneth 9798388970268:64

25.01.2009
Pisanie jest nie tylko umiejętnością, jest także sztuką, której opanowanie wymaga zaangażowania i pracowitości, koncentracji i dyscypliny. Lekkość pióra, czyli łatwość i szybkość pisania, swoboda w posługiwaniu się całym bogactwem środków językowych oraz gatunków dziennikarskich, to niewątpliwie rodzaj talentu, nie każdemu dany „dar niebios”; to jednak także – ku pocieszeniu tych nieobdarowanych – rezultat ćwiczeń i wytrwałej pracy nad tekstem. Pisanie jest więc umiejętnością, której można się nauczyć i którą warto ciągle doskonalić. Dar pisania doskonałych, gotowych do publikacji tekstów – na poczekaniu i bez przygotowania – mają nieliczni. Dla większości pisanie jest mniej lub bardziej długotrwałym i złożonym procesem: od pomysłu, planu, szkicu tekstu, poprzez jedną, kilka, nawet kilkanaście wersji roboczych (i tyleż korekt), do tekstu finalnego. Dziennikarski warsztat językowy Fras, Janina 9788322926673:7

11.02.2009
Ani razu w ciągu walk nie przeprowadziłem poprawnej analizy sytuacji, choć odlegli o setki mil dziennikarze nie mieli z tym najmniejszych trudności Hołd Dla Katalonii i Inne Teksty o Hiszpańskiej Wojnie Domowej Orwell, George 9788389372260:113

26.02.2009
…kogo zawodem było opowiadanie kłamstw - nie licząc dziennikarzy. Hołd Dla Katalonii i Inne Teksty o Hiszpańskiej Wojnie Domowej Orwell, George 9788389372260:114

26.02.2009
Pisząc na nas paszkwile i szkalując nas w gazetach, siedzieli bezpiecznie w domach albo w najgorszym razie w redakcji w Walencji, oddaleni o setki kilometrów od kul i błota. Całą propagandową sieczkę na wojnie – demagogię, szumne frazesy, oczernianie wroga – z wyjątkiem napaści w międzypartyjnych porachunkach – produkowali jak zwykle ludzie trzymający się z dala od pól bitewnych, ludzie, którzy częstokroć woleliby czmychnąć na koniec świata, byle tylko nie stanąć do walki. Jedną z najsmutniejszych nauk, jaką przyszło mi wynieść z tej wojny, jest przekonanie, że lewicowa prasa w niczym nie ustępuję w swej kłamliwości i niegodziwości prawicowej. Hołd Dla Katalonii i Inne Teksty o Hiszpańskiej Wojnie Domowej Orwell, George 9788389372260:165

26.02.2009
Autor faworyzowany przez „Gosizdat” zarabia dużo. Za arkusz druku dostaje około czterystu rubli, a suma ta rośnie w zależności od wysokości nakładu. Również honoraria w prasie sowieckiej są dość wysokie. Moja podróż po Rosji (w 1932 roku) Słonimski, Antoni 9788375650020:97

26.03.2009
Choćby taki “Rytmus života” – niemal co tydzień dają na okładkę najgorsze moje zdjęcie, jakie uda im się zdobyć. Nie zależy mi, żeby o mnie pisali. Razem z mężem już od dawna nie rozmawiamy z dziennikarzami tego tygodnika, ale one mnie z jakiegoś powodu potrzebują. Czytelniczki zapewne tęsknią za historiami jak z telenoweli, z gwiazdą pop u szczytu sławy w roli głównej, która nieszczęśliwie wychodzi za mąż, traci wszystkie pieniądze i kończy tragicznie, a kiedy czuje, że leci głową w dół, zaczyna niszczyć ludzi dookoła siebie i sądzić się z całym światem. W ten wymyślony schemat wpisano właśnie mnie i moje życie… Czy którykolwiek z dziennikarzy spytał mnie, jak jest naprawdę? Gdyby tak było, mogłabym teraz pielić chwasty w ogródku, zamiast stać w tym sądzie. Wspomnienia i niczego nie żałuję. Vondrackova, Helena 9788376480077:17

15.05.2009
Poprzednio Szmira wychwalała moje petunie, a napisała:”Dom Vondráčkovej stanął na głowie”. Wspomnienia i niczego nie żałuję. Vondrackova, Helena 9788376480077:188

15.05.2009
Teraz Mira Szmira siedzi naprzeciw mnie, to nasze czwarte czy piąte spotkanie, ale speszona jest tak samo jak przy pierwszym. Zmęczona życiem kobieta. Może mieć zarówno trzydzieści pięć jak i czterdzieści pięć lat, wyfiokowana, z długimi czerwonymi paznokciami i kołnierzem z fioletowego futerka. Pyta co aktualnie słychać u mnie, gdy za oknem takie piękne babie lato, a ja opowiadam o nowej płycie, chociaż mam przeczucie, że nawet słowem o tym nie wspomni w tekście. Ale próbuję. Bo może nastąpi cud i któregoś dnia zacznie wreszcie pisać o mojej pracy, a nie moim życiu.
Ma pani trochę zachrypnięty głos – zauważyła ze współczuciem. – Nie przeziębiła się pani czasem?
Biorę proszki - machnęłam ręką. – Wczoraj bolało mnie gardło i głowa nawet, ale to nic, pojutrze znów będę śpiewać.
Szmira zapuściła żurawia w swoje papierzyska i oparła brodę na ręce, jakby rozmyślała.
Wie pani co? Zróbmy ten wywiad raz inaczej. Niech to będzie taki krzyżowy ogień pytań. Pytanie – odpowiedź, co pani na to? Żeby było inaczej, niż to zazwyczaj teraz bywa…
Pokiwałam głową bez jakiegokolwiek entuzjazmu, a Szmira przeczytała pierwsze przygotowane pytanie
Czy chciała by pani mieć długi?
Czy bym chciała? – zapytałam zdumiona. – Zna pani kogoś, kto chce mieć długi? Długi to nieciekawa sprawa…
Dobrze, dobrze – trajkotała bezładnie. – Jedziemy dalej. Ostatnie nieprzyjemne przeżycie?
Pogrzebałam w pamięci. Nic naprawdę nieprzyjemnego ostatnio mnie nie spotkało.
Może… niedawno jechaliśmy samochodem na północne Morawy i stuknęła nas ciężarówka – przypomniałam sobie w końcu.
–To rzeczywiście nie było przyjemne. Nikomu nic się w prawdzie nie stało, ale kiedy sobie wyobrażę, co mogło…
Super, lecimy dalej. Niech będzie jak na kozetce u psychoanalityka – paplała Szmira i przewracała kartki. –To pytanie wyrzućmy… Na to już odpowiedź mamy…
I już było widać, że znowu jest bezradna. A więc po krzyżowym ogniu pytań co? Bo taki wywiad wymaga nie lada refleksu, Miro Szmiro…
A jak… jak… jak… - jąkała się i nerwowo przeglądała notatki. W końcu spróbowała improwizować: - Jak się pani leczy, kiedy jest pani przeziębiona?
Piję herbatki, mówię na nie herbatki głupawki. Ale bez żadnych dodatków, właśnie takie jak teraz pani pije.
Szmira zajrzała do swojego kubka, napiła się i jakby to był haust inspiracji, wypaliła:
Kiedy ostatni raz się pani bała?
Kiedy Martin zamówił dla mnie w prezencie skok ze spadochronem.
Skakała pani sama? – Szmira była przerażona.
Razem z instruktorem. Ale przyznaję, bałam się nie na żarty. Na szczęście instruktor miał poczucie humoru. Śmiał się, że to nic takiego, że teraz już nic innego mi nie pozostaje, niż tylko wyskoczyć z samolotu…
Szmira pokręciła głową z uznaniem.
Boi się pani jesiennej de… deprec… – Podniosła kartkę do oczu. – Aa, depresji. Boi się pani jesiennej depresji?
Jakie trudne słowo, przepraszam…
Jesiennej depresji? - powtórzyłam zupełnie bez entuzjazmu. – Tego ja się nie boję.
Aha, nie boi się pani. – Szmira podrapała się po nosie.
A gdzie się pani przed nią skrywa?
Uciekam na wieś, gdzie mamy hausbot. Tam mnie nikt i nic nie znajdzie. - Byłam już zirytowana i zaczęłam żałować, że znowu dałam się namówić na taki głupi wywiad, ale Szmira nagle się ożywiła:
To pani ma hausbot? Prawdziwy dom pływający? Niech mi pani coś powie. To mnie interesuje.
Hausbot ją interesuje… Co ja mam jej o tym opowiedzieć? Że się na wodzie kiwa?
A co dokładnie panią interesuje?
No, co tam na nim pani robi i takie tam…
Odpoczywam tam po prostu z mężem. Martin kupił motorówkę… Nagle polubił łowienie ryb. A ja w tym czasie siedzę w domu i szyję firanki. Na przykład. Jeszcze nie wszystko tam urządziliśmy.
Nie rozumiałam dlaczego, ale Szmira była usatysfakcjonowana rozmową, bo wyłączyła dyktafon. Jaki wywiad może wyjść z takiego gadania? Dobrze, że przynajmniej czasu mi za dużo nie zabrała.
Kiedy odprowadzałam ją do drzwi, opowiadała, że to będzie tekst zupełnie innego kalibru i że natychmiast jedzie pisać, dopóki czuje jeszcze na języku smak mojej wspaniałej herbatki ziołowej. Nagle zaczęło jej się spieszyć, ale za furtką zajrzała jeszcze do naszego kosza na śmieci, z zainteresowaniem przejrzała jego zawartość, a potem wrzuciła do niego butelkę po mineralnej. Sądziła, że tego nie widzę.

Kilka dni później Martin przyniósł do domu gazetę i z wściekłością rzucił ją na stół. Zobaczyłam tytuł: “Vondráčková- rozwód?!” – a pod spodem skrót “msz”. Mira Szmira! Co tym razem napisała?!

Boska Helena jest w depresji! Spotyka ją nieszczęście za nieszczęściem! Finansowo leży na łopatkach, a niedawno musiała nawet walczyć o życie! W nocy spać nie może przez migrenę i ze strachu przed komornikami! Ostrzą sobie zęby na resztki jej majątku, który wyprowadził jej mąż Martin Michal.

Wspomnienia i niczego nie żałuję. Vondrackova, Helena 9788376480077:189

15.05.2009
“Biorę proszki” - przyznała redakcji piosenkarka, której konto przez kilka miesięcy poważnie się uszczupliło. “Długi to nieciekawa sprawa”.
Pechowy okres zaczął się od wypadku samochodowego na północnych Morawach. W samochód Heleny stuknęła ciężarówka i choć nikomu nic się nie stało, to piosenkarka ma ten wypadek stale przed oczami. “Taki szok może u niektórych ludzi trwać długo, a artyści to zazwyczaj ludzie bardzo wrażliwi” - potwierdziła redakcji psycholog.
Od tego czasu Helenę męczą bóle głowy, a ulgi szuka w ziołach o właściwościach psychotropowych. “Piję herbatki, mówię na nie herbatki głupawki”.
Herbatka głupawka przynosi podobno ulgę przy migrenach, ale czy pomoże w rozsypującym się małżeństwie? Kłótnie w luksusowej willi w Ritce są już na porządku dziennym, o czym wiemy ze źródła zbliżonego do redakcji. Podczas jednej szczególnie gwałtownej Martin Michal wykrzyczał Helenie, że najlepiej by było, aby wyskoczyła z samolotu. “Powiedział, że teraz już nic innego mi nie pozostaje” - piosenkarka ze smutkiem kiwa głową.
Na domiar złego w domu w Ritce zaczynają pukać komornicy. “Tego ja się nie boję”- odważnie wyznaje Helena, ale głos jej się łamie. “Uciekam na wieś, gdzie mamy hausbot. Tam mnie nikt i nic nie znajdzie”.
Ciężko żyć w nieustannym stresie, więc nic dziwnego, że niedawnym papużkom nierozłączką grozi rozwód. Para częściowo mieszka już osobno i chodzą słuchy, że Martin znalazł sobie kochankę. “Nagle polubił łowienie ryb. A ja w tym czasie siedzę w domu i szyję firanki”- przyznaje nieszczęśliwa artystka.
Helena stara się odkreślić grubą kreską swoje dotychczasowe życie. Kosz na śmieci przed jej domem pełen jest po brzegi podartych na strzępy listów i miłosnych wyznań od zakochanego niegdyś męża.
Otoczenie Heleny odgrodziło się murem milczenia. Jej koleżanka, piosenkarka Jitka Zelenkowá, nie odebrał komórki i w ten sposób odmówiła nam komentarza.
Heleno, nie daj się! Trzymamy za ciebie kciuki!
Wspomnienia i niczego nie żałuję. Vondrackova, Helena 9788376480077:189_2

15.05.2009
Historia opisywana zgodnie z zasadami warsztatowymi jest jednak o wiele bardziej skomplikowana niż historia z gotowymi interpretacjami i dlatego dopóki trzymam się warsztatu naukowego, odtwarzam fakty za pomocą dostępnych źródeł, a nie jestem ich twórcą, ataków na moje prace się nie boję. Nowe kłopoty z historią Gontarczyk, Piotr 9788361344087:316

06.09.2009
Do miasta przyjeżdża Jerzy Ofierski. Koledzy! Czy zdajecie sobie sprawę, jaka to jest okazja dla dziennikarza? Nareszcie jest! Znany, popularny, a więc silny jako przeciwnik, takiego powalić, to już jest coś. A gdy do tego dodamy jeszcze, że Ofierski następnego dnia po występie wyjedzie? Nie spotka się z Ofierskim nasz Zorro de Żurnal nagle w kawiarni, nie będzie od Ofierskiego niczego potrzebował i co najistotniejsze: żaden wysoko postawiony szef nie wezwie recenzenta na rozmowę, bo Ofierski nie ma szefa. Porady estradowca Fedorowicz, Jacek 83-85264-44-2:65

03.03.2010
Bo dziennikarzom trzeba się podlizywać. Broń Boże, nie należy z nimi walczyć. Do niewątpliwie pozytywnych cech dziennikarzy należy ich solidarność. Brzmi to paradoksalnie, bo czytamy wciąż cięte polemiki, osobiste porachunki w felietonach, uparte boje wzajemne. Nie dajmy się temu zwieść. Niech no tylko ktoś z zewnątrz zaatakuje dziennikarzy jako grupę - jest skończony (przynajmniej w oczach żurnalistów). Porady estradowca Fedorowicz, Jacek 83-85264-44-2:67

03.03.2010
zniesławiający artykuł na trzy szpalty z tytułem jak byk - sprostowanie nonparelem na kilka wierszy Porady estradowca Fedorowicz, Jacek 83-85264-44-2:68

03.03.2010
Dziennikarze mają jedno, ale za to wspaniałe usprawiedliwienie na wszystko: dobro publiczne. Zasłanianie się wyższymi racjami przy każdej okazji doprowadziło do tego, że nie istnieje u nas żadna odpowiedzialność za słowa drukowane, w żadnej, szczątkowej nawet formie. Można pisać wszystko o wszystkich (starych obywatelach) bez sprawdzania, bez udokumentowania i bezkarnie… "Bardzo pana przepraszam, panie Fedorowicz, owszem, napisałem, że pan jest świnia, narkoman, alkoholik, numizmatyk, beztalencie, że wybił pan szyby w hotelu Metropol i że ma pan zeza. Ale kierowałem się dbałością o dobro społeczne". I udowodnijcie mu, że się nie kierował. Porady estradowca Fedorowicz, Jacek 83-85264-44-2:68_2

03.03.2010
Zupełnie nie pojmuję, jak taki człowiek jak Rudolf Augstein, wydawca „Spiegla”, mógł w dłuższym artykule twierdzić: „Ja o tym nie wiedziałem”. Przecież trzy i pół roku był na froncie wschodnim i niczego nie słyszał i nie widział, a nawet gdy mu jakaś młoda Żydówka powiedziała, że następnego dnia ona i inni Żydzi zostaną zamordowani, „przeczuwał” coś tylko czy też, mówiąc wytwornie, „los Żydów umknął mu z pola widzenia”. Jak człowiek, który miał zadatki na wielkiego, poszukującego dziennikarza, mógł tak z zawężonym polem widzenia błąkać się po scenie masowych mordów? Moja wojna. Zapiski i zdjęcia z sześciu lat w hitlerowskim Wermahcie. Heydecker, Joe J. 9788324711291:156

24.09.2010
12 czerwca „Dziennik Ludowy” doniósł, że w Henanie, modelowej prowincji Mao, Spółdzielnia Sputnik wyprodukowała tonę osiemset kilogramów zboża z jednego mu (1/6 akra)- ponad dziesięć razy więcej niż wynosiła norma. Wbrew temu, co głosi oficjalna historia Chin, takie stwierdzenia nie stanowiły spontanicznych przechwałek lokalnych funkcjonariuszy i chłopów. Prasa była tubą Mao, nie zaś społeczeństwa. Mao Jung Chang 9788373594425:426

06.10.2010
I póki go szukają, zaskoczymy pytaniem obywateli Zacharowa i Sjanową: A kim wy jesteście? Już kilka lat ćwierkacie w eterze o wojnie, o najróżniejszych jej aspektach. Jak kukułka i kogut wychwalacie nawzajem swoje zalety. Według waszych oświadczeń, wszyscy jesteście znawcami wojennej historii, nie tylko wydajecie osądy o wojnie, ale samodzielnie, nie czytając moich książek, na podstawie gruntownego przestudiowania otwartych radzieckich źródeł, doszliście do wniosku, że Stalin przygotowywał atak na Niemcy. Po co wam ktoś mocny i zorientowany? A sami co, jesteście nędzni i słabi? I pracę będziecie mieli nieskomplikowaną. Sami wmawialiście słuchaczom, że mój system argumentacji jest dość słaby i tendencyjny, że chwacko mieszam prawdę z wymysłami. Sami opowiadaliście, że istnieje taki typ historyków, którzy sporządzają schemat, a później dopasowują do niego fakty, i te, które pasują, są akceptowane, a te niepasujące są odrzucane. A moje książki, według waszych słów, to najbardziej błyskotliwy wzór podobnej chałtury. I skoro jesteście tacy mądrzy, a ja durny, to nie rozumiem, po co wam jeszcze ktoś z zewnątrz do pomocy? Sami sobie nie poradzicie? Czy i wy musicie mieć za sobą zamiast czekistowskiego oddziału zaporowego grupę ekspertów? Klęska. V część cyklu "Lodołamacz" Suworow, Wiktor 9788375104547:373

12.10.2010
Do środków masowego przekazu docierały zmanipulowane, ale za to mocno wyolbrzymione informacje o przebiegu kontroli. Karmieni fałszywymi informacjami dziennikarze pisali o tym, że kredyt przeznaczony na oczyszczalnię Stokłosa wykorzystał do innych celów, tymczasem oczyszczalnia już dawno stała i funkcjonowała. Nie pomogły nawet konferencje prasowe połączone ze zwiedzaniem oczyszczalni, ani zdjęcia obiektu wysyłane do redakcji. Uczciwsi zamilkli, ale ci najbardziej dyspozycyjni nadal okłamywali opinię publiczną. Już wtedy przekonaliśmy się, jak łatwo przy pomocy mediów można bezkarnie skompromitować znaną osobę. W szponach władzy Stokłosa, Anna; Stokłosa, Henryk 9788374561884:29

09.11.2010
Goebbels ujawnił wszystkim wydawcom tajną instrukcję, na mocy której w prasie nie miały prawa się pojawić – „aż do odwołania” – żadne inwektywy przeciw bolszewizmowi czy ZSRR. Wojna Hitlera Irving, David 9788371862007:160

01.12.2010
Pomyślała nagle o tych pasożytach wychowanych w nowoczesnych college'ach, którzy z obrzydliwą pozą wyższości wygłaszają banały na temat swojej troski o dobro ludu. Atlas zbuntowany Rand, Ayn 9788371509698:763

10.01.2011
wśród skorumpowanej, działającej na podstawie przysług i sznurków elity prasowej Atlas zbuntowany Rand, Ayn 9788371509698:947

10.01.2011
kreatorów opinii publicznej Atlas zbuntowany Rand, Ayn 9788371509698:591

10.01.2011
– Jeden wydawca, który otworzy gębę w nieodpowiednim momencie, może nam bardziej zaszkodzić niż dziesięciu zawiedzionych milionerów. Atlas zbuntowany Rand, Ayn 9788371509698:629

10.01.2011

Nie musisz się przejmować intelektualistami, Wesley. Umieść tylko kilku z nich na rządowej liście płac i każ im głosić dokładnie to, o czym wspomniał pan Kinnan: że wina leży po stronie ofiar. Daj im zadowalające pensje i imponujące tytuły, a zapomną o prawach autorskich i zrobią więcej dobrego niż kilka plutonów wojska.

Atlas zbuntowany Rand, Ayn 9788371509698:644

10.01.2011
W jednoosobowym przedziale przedziale sypialnym numer 7 wagonu drugiego jechał dziennikarz, który pisał, że stosowanie przymusu „w słusznej sprawie” jest uzasadnione i zbawienne, i wierzył, że ma prawo fizycznie oddziaływać na innych – rujnować im życie, dławić ambicje i pragnienia, kpić z przekonań, więzić, grabić, mordować – w imię czegoś, co stanowi dla niego „słuszną sprawę”. Nie musiała to być idea, nigdy bowiem nie określił, co uważa za dobre, twierdząc, że kieruje się „uczuciem” – uczuciem nie skażonym wiedzą, bo stawiał emocje ponad wiedzą i w pełni zawierzał swoim „dobrym chęciom” oraz sile perswazji swojego pistoletu. Atlas zbuntowany Rand, Ayn 9788371509698:706_2

10.01.2011
No, niech się teraz trochę niepokoją, podobnie jak ci tak dyspozycyjni w spełnianiu poleceń SB i WSW ówcześni dziennikarze. Oni także niejednokrotnie przetrwali do dziś, to też zawodowcy. Fachowcy pióra. Więksi i mniejsi, ci, którzy – gdy już generałowie dali sygnał, że można – rozpoczęli kampanię zohydzania i opluwania według najlepszych sowieckich wzorów. Najdłuższy pojedynek Pawłowski, Jerzy 9788386133901:273

17.05.2011
Nasza praca polega na dawaniu ludziom nie tego, czego chcą, ale tego, co my uważamy, że powinni dostać. Były prezes CBS News, Richard Salant Prawdziwa historia Klubu Bilderberg Estulin, Daniel 9788375081930:131

03.01.2012
Zawieszenie postępowania nie zahamowało fali domysłów i spekulacji. Nakłady dzienników opozycyjnych wzrosły o kilkanaście procent, a każda konfiskata oznaczała dodatkową reklamę. Czasami można było odnieść wrażenie, że dziennikarze specjalnie starali się o zajęcie numeru przez cenzurę, albowiem to zwiększało zainteresowanie czytelników. Inna sprawa, że niektórzy dziennikarze prowadzili śledztwo na własną rękę, czasami dochodząc do zadziwiających wniosków. Afery i skandale drugiej Rzeczypospolitej Koper, Sławomir 9788311120464:99

13.01.2012
To niestety norma, do dzisiaj najbardziej zjadliwe ataki przeprowadzają osobnicy, którzy nigdy nie przeczytali negowanego utworu.

„Jedno pismo fałszuje cytaty – skarżył się Boy – drugie powtarza już sfałszowane i wyciąga z nich wnioski, trzecie lży, czwarte przychwala obelgom, piąte streszcza, pierwsze znów cytuje piąte i tak w kółko. Powstaje z tego splot złej wiary i fałszu, że go już sam diabeł nie rozpląta”.

Afery i skandale drugiej Rzeczypospolitej Koper, Sławomir 9788311120464:113

13.01.2012
W 1949 roku w „Echu Krakowa” pojawił się artykuł, że niejaki Józef Kamiński, ogrodnik Zarembów, na łożu śmierci przyznał się do zabójstwa Lusi. Tymczasem były ogrodnik mieszkał z rodziną w Kluczborku i wcale nie zamierzał umierać. Oddał sprawę w ręce prokuratora, proces wygrał, ale plotka zaczęła egzystować własnym życiem. Powtórzono ją w „Nowej Kulturze”, a w 1968 roku w „Dzienniku Łódzkim”. Autor posłużył się archiwalnym numerem „Echa Krakowa”, nie wiedząc, że sprawa została już raz wyjaśniona. Afery i skandale drugiej Rzeczypospolitej Koper, Sławomir 9788311120464:207

13.01.2012
W okrutny sposób zamordowano młodą dziewczynę, a zabójstwo wywołało ciąg wydarzeń, które w fatalny sposób odbiły się na wszystkich uczestnikach feralnej nocy. Henryk Zaremba stracił pracę, rodzinę, jego syn zginął w wypadku. Rita Gorgonowa spędziła kilka lat w więzieniu i nigdy nie pozbyła się opinii morderczyni. Jej córki straciły matkę, a ogrodnika Zarembów do końca życia nękano pomówieniami. Wygrali tylko dziennikarze prasy brukowej i ich wydawcy – podczas śledztwa i procesu nakłady doskonale się sprzedawały. Afery i skandale drugiej Rzeczypospolitej Koper, Sławomir 9788311120464:209

13.01.2012
To, co większość Amerykanów uważa za "opinię publiczną", jest w rzeczywistości starannie przemyślaną i przygotowaną propagandą obliczoną na wywołanie pożądanej reakcji ze strony społeczeństwa. Taka pożądana reakcja to skłonienie ludzi, by zachowywali się tak, jak tego pragniemy, przekonując ich, że leży to w ich własnym interesie. Prawdziwa historia Klubu Bilderberg Estulin, Daniel 9788375081930:157

20.01.2012
… nad jej treścią dyskutuje się po kawałku, czepiając się "nieistotnych" szczegółów. Nikt nie mówi o całości. Gławnaja kniga o Wtoroj Mirowoj Suworow, Wiktor 9785995502425:25

11.02.2012
Redakcja wprawdzie zamieściła to sprostowanie, ale nie przeprosiła za fałszerstwo. Znani nieznani Praca Zbiorowa 9788374274210:171

06.04.2012
Prasa zachodnia działa w sposób następujący: dziennikarze nie czytają moich książek. Nikt nigdy nie podał choćby jednego cytatu z mojej twórczości na poparcie swoich zarzutów. Ale każdy początkujący dziennikarz czyta te opinie u kolegów po piórze. W prasie amerykańskiej dokuczano mi równie mocno jak wcześniej w radzieckiej. Sołżenicyn. Dusza na wygnaniu. Pearce, Joseph 9788373371408:226

15.05.2012
Trzecią wreszcie przyczyną jest wielki rozwój prasy, która ciągle wikła się w najsprzeczniejszych poglądach. Gdy jeden dziennik j poddaje pewną sugestię, drugi ją niszczy, a wskutek tego wszystkie poglądy są skazane na bardzo krótkie życie i nie osiągają nigdy powszechnego uznania. Wytwarza to nowe zjawisko w dziejach ludzkości, tak charakterystyczne dla naszego wieku – bezsilność rządu w kierowaniu opinią publiczną. Obecnie, choćby najmniej zdolny redaktor uchodzi – w oczach własnych – za przewodnika opinii publicznej. Le Bon. Psychologia tłumu. Bon, Gustave Le 9788375752205:123

28.05.2012
Jeżeli któryś z dziennikarzy opozycyjnych mediów odważył się krytykować nie tylko Putina, ale również Miedwiediewa, redaktorzy odmawiali publikacji materiału. Putin, człowiek bez twarzy. Gessen, Masha 9788378390541:269

11.08.2012
Zauważam coś, co miałam okazję obserwować w innych krajach, gdy relacjonowałam dokonujące się tam rewolucje. Otóż nadchodzi taki dzień, gdy człowiek włącza telewizor i stwierdza, że ci sami kretyni, którzy wczoraj serwowali mu propagandę, nadal wprawdzie siedzą w tym samym studiu, na dokładnie tym samym tle co zawsze, ale nagle zaczynają przemawiać ludzkim językiem. Ten konkretny przypadek cieszy mnie szczególnie, ponieważ wciąż jeszcze pamiętam tych dziennikarzy z czasów, zanim zostali kretynami. Pamiętam, jak kilkanaście lat temu po raz ostatni mówili po ludzku. Putin, człowiek bez twarzy. Gessen, Masha 9788378390541:295

11.08.2012
Posłuchajmy więc propagandy, mając na uwadze, że tym ludziom wyznacza się cel i sporo za to płaci. Matka Diabła. Kulisy rządów Chruszczowa. Suworow, Wiktor 9788375108675:238

14.11.2012
Reakcja na nią moich kolegów socjologów, akademików, ale także publicystów – w postaci odmowy rzeczowej dyskusji. Pociąg do Polski, Polska do pociagu. Zybertowicz, Andrzej 9788361344247:17

27.01.2013
Naprawdę, oni liczą, że czytają ich idioci zapominający, co czytali wczoraj. Skąd biorą takich szmaciarzy i bezczelniaków do tej prasy?! Dzienniki - Stefan Kisielewski Kisielewski, Stefan 9788320716733:117

28.01.2013
I ta prasa – niewiarygodna. Ci to mogą obudzić nienawiść – po grób. Dzienniki - Stefan Kisielewski Kisielewski, Stefan 9788320716733:132

28.01.2013
…im kto mniej wie, tym większe ma szanse zostać dziennikarzem. Dzienniki - Stefan Kisielewski Kisielewski, Stefan 9788320716733:134

29.01.2013
Nikogo tak nie nienawidzę, jak naszych dziennikarzy – przykład polskiego sprytu i braku skrupułów, oportunizmu i tchórzostwa. A niech ich szlag! Dzienniki - Stefan Kisielewski Kisielewski, Stefan 9788320716733:255

29.01.2013

studiowałem na UW na wydziale produkcji bezrobotnych przemądrzalców.
_36

03.02.2013
W tymże numerze pisze niejaka pani Jolanta Dworzecka: tu była początkującą pisarką paxowską, polemizowałem z nią, gdy piorunowała w „Kierunkach” przeciw góralom, że dostają dewizy i bogacą się, że to niesocjalistycznie czy tam coś. A teraz pieje o zachodniej wolności – no i oczywiście Książę drukuje. Dzienniki - Stefan Kisielewski Kisielewski, Stefan 9788320716733:424

03.02.2013
Reporterzy potrafią dostrzec błędy i idiotyzmy naszej gospodarki, lecz ani im w głowie próbować wskazać na przyczyny tego stanu rzeczy. Dzienniki - Stefan Kisielewski Kisielewski, Stefan 9788320716733:463

03.02.2013
„Polityka”, chyba dla śmiechu, podała głosy „specjalistów” radzieckich o rewizjonizmie. Mówią doktorzy, profesorzy, redaktorzy, „elita” kraju – włosy stają na głowie dęba. Pomyśleć, że 250 milionów ludzi jest w tak straszliwy sposób ogłupiane – cóż to będzie za straszliwa siła niewiedzy – choć i u nas już rosną pokolenia tego typu. Dzienniki - Stefan Kisielewski Kisielewski, Stefan 9788320716733:489

03.02.2013
Wszyscy zwalają na nich ile wlezie, ale nie wyjaśniają, jakim sposobem kilku dyletantów rządzić mogło po dyktatorsku niczym Iwan Groźny, jak do tego doszło. Dzienniki - Stefan Kisielewski Kisielewski, Stefan 9788320716733:589

05.02.2013
Oto lista najbardziej obrzydłych kłamców: Górnicki, Wójcicki, Krasicki, Stefanowicz, Jaszuński, Dunin-Wąsowicz, Woyna, Korotyński, Małcużvński, Albinowski, Winiewicz (emerytowany wiceminister) etc. Okropni faceci – może ich tu chociaż uwiecznię… Dzienniki - Stefan Kisielewski Kisielewski, Stefan 9788320716733:727

05.02.2013
Amerykanie odrzucili mi artykuł do „Foreign Policy”. Tak więc moja bomba nie wypaliła, co pewno lepiej dla mnie, a dla świata?! Redaktor tłumaczy się gęsto, że artykuł przetłumaczyli, dokładnie przedyskutowali i doszli do wniosku, iż „w tym czasie nie mogą… Na przyszłość bardzo proszą o współpracę, ale żeby im przedtem przysyłać krótkie streszczenie wyrażonych w artykule poglądów, celem uniknięcia nieporozumień…”. Dzienniki - Stefan Kisielewski Kisielewski, Stefan 9788320716733:835

05.02.2013
Dziennikarz – ten, kto bezpośrednio zwraca się do nas, czytających, oglądających, słuchających. Osoba zajmująca się redagowaniem, tworzeniem lub przygotowywaniem materiałów dziennikarskich, jak określa to Ustawa Prasowa. Kto opisuje dziejącą się właśnie teraźniejszość, ale też sięga do przeszłości, do historii. Kto fakty ocenia, interpretuje, a skoro ocenia to czytających, słuchających, oglądających – formuje. Ma w ręku cudowną broń zdolną do przekazywania na odległość blasku prawdy i dobrej nowiny. Lecz zarazem groźną, gdyż potrafi więź komunikacji międzyludzkiej zanieczyścić, zdeformować, zniszczyć. W niewoli mediów Czarniecki, Mariusz 9788386462292:66

14.05.2013
Czy dziennikarz to jedynie sprawozdawca, opisywacz epoki, w której żyje?
Czy szaman w świecie elektroniki, lasera, usług multimedialnych?
Czy „sługa nowej świadomości”.
Czy informator-manipulator do wynajęcia – czy zatem ma również służyć diabłu, gdy ten płaci?
W niewoli mediów Czarniecki, Mariusz 9788386462292:159

14.05.2013

Niewiele jest zawodów, w których możliwości wpływania na innych byłyby tak duże. Podobnymi mogą się posłużyć jedynie pedagodzy, kapłani, politycy. Dziś jesteśmy świadkami nieograniczonego wprost zwielokrotnienia tych możliwości.
W niewoli mediów Czarniecki, Mariusz 9788386462292:160

14.05.2013
Niektórzy dziennikarze powołują się często na rzekomy „interes obywateli”… Nawet absolutnie bezwolny i bezkrytyczny klient mediów, powinien dostrzec, że chodzi im NIE O JEGO DOBRO. W niewoli mediów Czarniecki, Mariusz 9788386462292:162

14.05.2013
Dysponując potężnym instrumentem hipnozy społecznej, zamulają uczucia i umysły odbiorców. W niewoli mediów Czarniecki, Mariusz 9788386462292:167

14.05.2013
Trzymał na żołdzie literatów, obsypywał pieniędzmi dziennikarzy, którym wyznaczał renty – tak zdobył prasę. Geniusze i spekulanci. Jak rodził się kapitalizm. Ogger, Guenter 9788306022766:149

06.08.2013
Aby pobudzić wyobraźnię potencjalnych nabywców papierów wartościowych, posługiwano się przynętą w postaci wspaniałych prospektów i sensacyjnych artykułów w gazetach – skorumpowanych wydawców i dziennikarzy nie wymyślono wszak w naszych czasach. Geniusze i spekulanci. Jak rodził się kapitalizm. Ogger, Guenter 9788306022766:159_2

06.08.2013
Starał się być bezstronny, obiektywnie interpretować fakty, choć właśnie dlatego niektórzy dziennikarze wyrażali się o nim z pogardą. Nie zniżał się do tanich chwytów, przestrzegał zasady „czystego, obiektywnego sposobu pisania”, którą jeszcze w „Kansas City Star” wszczepił mu L. C. Moise. Hemingway reporter Machala, Drahoslav; Machala Ivan 9788321605203:159

18.09.2013
„Ci, którzy piszą zgodnie z intencją partii, są bohaterami”, ogłosił Kim Dzong-Il.

“Those who write in accordance with the party’s intention are heroes,” Kim Jong-il proclaimed.

Nothing to envy. Ordinary lives in North Korea. Demick, Barbara 9780385523912:40

10.03.2014
Bat na „czwartą władzę”

Wieloletnia gra ze środowiskiem twórców i najnowsze pomysły ratowania ZUS-u ich kosztem to nie tylko efekt rosnącej dziury budżetowej. Przywilej 50-procentowej ulgi od początku swego istnienia miał za zadanie trzymać środowiska opiniotwórcze w ryzach. Przez lata dziennikarze, artyści i wszelkiej maści twórcy żyli w symbiozie z władzą. Ci pierwsi unikali horrendalnych podatków - ci drudzy zyskiwali kartę przetargową w postaci przepisu, który mogą zawsze usunąć przy akceptacji społeczeństwa.

Istotą problemu z ulgą dla twórców są dwie kluczowe sprawy.
Pierwsza jest dosyć banalna: pogardliwie nazywane „śmieciówkami” umowy o dzieło są jednym z niewielu okien wolności dla pracowników, a także pracodawców w Polsce. Pozwalają one na uniknięcie kuriozalnych przepisów i wymogów, które rujnują firmy zatrudniające pracowników na podstawie umowy o pracę, ale - co najważniejsze - dają pracę tysiącom ludzi, którzy w innym wypadku trafiliby na bruk.

Zrównanie wymogów podatkowych dla zatrudnianych w przypadku umowy o pracę i umowy o dzieło oznaczałoby kolejną gigantyczną falę migracji czy po prostu załamanie wydolności finansowej sporej liczby obywateli, którzy nie byliby w stanie utrzymać się po oddaniu części dochodu fiskusowi. Zmuszeni oddawać państwu wspomniane 20 proc. dochodu w przypadku najmniej zarabiających znaleźliby się bez środków do życia.

Druga sprawa ma aspekt bardziej psychologiczny i wiąże się bezpośrednio z utrzymaniem władzy.
Przez lata komunizmu społeczeństwo nauczyło się, że istnieje podział na władzę i wspierającą ją koterię oraz społeczeństwo, które przez tę władzę jest tłamszone. Wrogość i nieufność wobec mediów oraz innych środowisk tak zwanej elity władzy czy establishmentu spadła tuż po transformacji ustrojowej. Bez wątpienia jednym z największych sukcesów III Rzeczypospolitej jest wmówienie ludziom, że teraz media są już „wolne”, a PRL-owskie przekazy dnia odeszły na zasłużoną emeryturę.

Jednak poczucie, że istnieje jakaś przepaść dzieląca zwykłych obywateli od „elity”, jest wciąż silne. Wyuczeni w komunizmie (który promował najgorsze postawy), że lepiej, by komuś coś zabrano, coś złego się przytrafiło, aniżeli samemu osiągnąć sukces, z uradowaniem przyjęliby podatek uderzający w nielubianą grupę.

Rządzący mają tego pełną świadomość i tą kartą mogą grać bez żadnych oporów. Znajdująca się w kryzysie branża od dawna jest zasilana pieniędzmi z tytułu reklamy spółek skarbu państwa. A reklamy te (i pieniądze za nimi stojące) najczęściej trafiają do tych, którzy nie wychodzą przed szereg oraz wspierają dobrym słowem rządzących.

Odebranie dziennikarzom i innym twórcom tej ulgi poza branżą zostałoby więc przyjęte z aprobatą lub w najgorszym wypadku obojętnie (przy dobrym PR można taką likwidacją nawet zyskać w sondażach). Dlatego też - w przeciwieństwie do np. cieszących się znacznie lepszą opinią pielęgniarek czy przedstawicieli innych zawodów związanych z ratowaniem życia - na masowe protesty środowisk twórców nie ma co liczyć, gdyż nie będą się one cieszyć dużym poparciem.

_52

11.03.2014
Tylko że wszystko to było niepomiernie zawilsze, niż da się opisać w gazecie i niż napisane było w jego akcie oskarżenia. Krąg pierwszy Sołżenicyn, Aleksander 9788307024950:17

07.09.2014
if it bleeds it leads _58

03.11.2014
Aleksander Gudzowaty o dziennikarzach: Nie wykorzystali szansy stworzenia intelektualnie swobodnego dziennikarstwa. Ulegają modom, idą po linii najmniejszego oporu, fascynują się politykami, którzy nie mają dla narodu żadnej propozycji, lansują tych polityków czyniąc z nich błaznów, którzy codziennie walczą w kisielu w oczach milionów telewidzów. Robią show w imię popularności własnych stacji i wydawców, nie szukając prawdy o Polsce i świecie. Wielu z nich służy złej sprawie. Czasem myślę, któremu z Polskich dziennikarzy pozwoliłbym wypuścić mój wywiad bez autoryzacji, ufając, że mnie nie oszuka, nie zniekształci moich słów? Znam tylko kilku takich. Cała reszta nie pracuje na zaufanie, na swoją pozycję, na nazwisko.

W ślad za obniżeniem ogólnych standardów moralno-etycznych obniża się standard polskiego dziennikarstwa. Mają realną władzę w państwie, nagłaśniając skandale, lansując lub niszcząc polityków. Ale też ludzi biznesu – mogą z nami, jak uczy mój przykład, robić niemal wszystko, są bezkarni, schowani za prawem prasowym i zasadami ochrony własnych informatorów. I ja rozumiem, mają taki obowiązek, problem w tym, że jeszcze ważniejszym ich obowiązkiem jest pisanie prawdy. Weryfikacja informacji, doniesień, plotek i sygnałów.

Dziennikarze chyba zapomnieli o swojej misji. O tym, że jedną z ich ról jest kształtowanie opinii publicznej poprzez rzetelną informację, że także do nich należy podnoszenie standardów życia społecznego, obyczajowego i politycznego […]. Wolą tkwić w maglu plotek, intryg, wolą tolerować tępolska tandetę w polityce – zamiast powiedzieć jej: nie!

Gudzowaty Prześluga, Jacek 9788374538602:77

16.11.2014
Everybody owes a journalist and every journalist wants a scoop.

Każdy (polityk) zależy od dziennikarzy, a każdy dziennikarz czegos tam chce.

Total Recall. My unbelievably true life story. Schwarzenegger, Arnold 9781849839730:488

21.06.2015
Prowokuj, a zostaniesz dostrzeżony. _90

18.10.2015
~Sovia : Pokazali mecz w TVP i od razu wyszła indolencja sprawozdawców. Nawet bezbarwny Jarosz w Polsacie jest bardziej kompetentny od tych dwóch przed mikrofonem. Prawie nic merytorycznego, za to opowieści w stylu tych z boisk piłkarskich: o kolorze boiska, o rodzinie siatkarza dwa pokolenia wstecz, przebiegu ich chorób i kariery, itp., itd. I ten babol do kwadratu: "trener Zenowicz". Powtarzane przez pierwsze dwa sety jak mantra. Aż mnie zastanowiło o jakim trenerze ten gość "pit*li". Do tego zero umiejętności oceny, czy piłka dotknęła bloku, wpadła w boisko, co pokazał ten nieszczęsny sędzia-trener. Jak ktoś się słabo orientuje to nie bardzo mógł się czegokolwiek dowiedzieć o wydarzeniach na boisku, a siatka jest trudnym sportem do ogarnięcia. Kompletny brak rozeznania sprawozdawców co do drogi siatkarskiej większości zawodników, bo hasło, że: "prawie wszyscy zawodnicy Serbii przewinęli się przez boiska Plus Ligi", jest mocno przerysowane… poziom sprawozdawczy spadł do poziomu z kopanej. Do tego dochodzi kompletny brak wiedzy, jak sobie radzą nasi reprezentanci na boiskach klubowych. Stąd potem niektóre komentarze "reprezentacyjnych kibiców", że Kurek dziś zagrał jak nie Kurek. Właśnie Kurek dziś zagrał lekko słabiej niż prezentuje się w meczach ligowych (pomijając zagrywkę, bo ta mu dziś siedziała) i tam naprawdę błyszczy.

Powtarzam jeszcze raz., niech ktoś w TVP, choć odrobinę inteligentniejszy, ściągnie do komentowania siatkówki jakichkolwiek byłych lub obecnych siatkarzy. Siatkówka jest trudną dyscypliną, z mnóstwem zasad, przepisów i bardzo dynamiczną, gdzie nie trzeba zagadywać jałowego biegania piłkarzy w te i we wte przez 90 minut. I trzeba się na niej bardzo dobrze znać.

_95

24.02.2016
He once told me that I shouldn’t take anything he writes seriously, since most of the time he was just saying things to rile people up. Fine, but when he writes something inflammatory, he never puts at the bottom of it, “Don’t take this seriously. I’m just trying to rile people up.” Gretzky. An Autobiography. Gretzky, Wayne 10-1011347072:107

14.05.2016
Podmioty wymieniane najczęściej w polu dziennikarskim to młodzież, pacjenci, gimnazjaliści, odbiorcy i konsumenci. Ambicje pola dziennikarskiego (odczuwane przez to pole w konfrontacji z polem intelektualnym) realizują się w rozwijaniu czegoś, co można by nazwać „ideologią krytyczną”. Jest ona „krytyczna”, ponieważ broni zidentyfikowanych i tym samym - według właściwych temu polu kryteriów - wybranych (być może słuszniej byłoby powiedzieć: wyróżnionych) podmiotów przed wyobrażoną, a potem wytropioną przez to pole opresją. Publiczności, której przypisana zostaje rola ofiary, „broni się” przed rodzicami, szkołą, pazernym rynkiem, technokratami, amerykanizacją, niedouczonymi lekarzami, czyli przed tym wszystkim, czego obawia się klasa średnia. Ten sam nurt „ideologii krytycznej” pola dziennikarskiego stanowią wskazywane tu „problemy społeczne”. Światu dziennikarskiemu bliskie jest przekonanie, że za każdą zbrodnią (taką zbrodnią może być np. pozbawienie kogoś autonomii, możliwości wybierania czy też działania we własnym interesie) musi ukrywać się konkretny, czyli w tym przypadku ludzki, sprawca. Jest to też wizja świata, w którym łatwo można przeprowadzać zmiany. Świat widziany z perspektywy pola dziennikarskiego to świat składający się z wolnych ludzi, którzy podejmują właściwe wybory, jeśli tylko mają prawdziwe informacje. O telewizji. Panowanie dziennikarstwa. Bourdieu, Pierre 9788301160463:22

30.10.2016
We współczesnych społeczeństwach trwają niekończące się spory o rolę mediów, wciąż próbuje się wtłoczyć w nie motyw „powołania” bądź „misji”. (…) Misyjność zakłada rodzaj bezinteresowności, czyli utemperowania „postawy kalkulującej”. (…) Nie do końca słusznie zakłada się przy tym, że wiadomo, na czym miałby polegać ów właściwy i zbawienny wpływ mediów. O telewizji. Panowanie dziennikarstwa. Bourdieu, Pierre 9788301160463:25

30.10.2016
Bycie oznacza bycie oglądanym w telewizji, czyli w gruncie rzeczy bycie dostrzeżonym przez dziennikarzy czy, jak to się mawia, bycie dobrze przez nich widzianym (co niesie za sobą różne kompromisy i kompromitacje). O telewizji. Panowanie dziennikarstwa. Bourdieu, Pierre 9788301160463:38

30.10.2016
(nawet jeśli socjolog powie lub napisze tylko jedną dziesiątą tego, co usłyszy od samych dziennikarzy, np. o spotkaniach promocyjnych lub o fabrykowaniu - tak, to właściwe słowo - programów, zostanie przez nich oskarżony o stronniczość i brak obiektywizmu). Ogólnie rzecz biorąc, ludzie nie lubią, gdy czyni się z nich przedmiot analizy, nie lubią być obiektywizowani, a dziennikarze jeszcze mniej niż cała reszta społeczeństwa. O telewizji. Panowanie dziennikarstwa. Bourdieu, Pierre 9788301160463:41

30.10.2016
Pokazał on, jak dziennikarze - kierowani jednocześnie przez skłonności nieodłącznie wpisane w ich zawód, przez swoją wizję świata, wykształcenie, dyspozycje, ale również przez logikę swojej profesji - przeprowadzają selekcję ze względu na własne kategorie percepcji i wybierają z tej szczególnej rzeczywistości, [konkretne, według nich najistotniejsze, elementy i przesyłają je do publicznego odbioru – przyp. JF] O telewizji. Panowanie dziennikarstwa. Bourdieu, Pierre 9788301160463:45

30.10.2016
Dziennikarze patrzą na świat przez szczególny typ okularów. Widzą przez nie niektóre rzeczy, innych zaś nie widzą, a te, które widzą, widzą w specyficzny sposób. Dokonują selekcji i budują najrozmaitsze konstrukcje z tego, co już wybrali. O telewizji. Panowanie dziennikarstwa. Bourdieu, Pierre 9788301160463:45_2

30.10.2016
★★ Dla dziennikarzy lektura gazet jest czynnością obowiązkową, a przegląd prasy ich narzędziem pracy: żeby dowiedzieć się, co sami będziemy mówić, trzeba wiedzieć co powiedzieli inni. To jeden z mechanizmów, który prowadzi do homogenizacji oferowanych produktów.

Istotną konsekwencją tej gry lustrzanych odbić jest efekt zamknięcia, mentalnego ograniczenia.

O telewizji. Panowanie dziennikarstwa. Bourdieu, Pierre 9788301160463:50

31.10.2016
Gdy zadamy sobie, pozornie nieco naiwne, pytanie, w jaki sposób informowani są ludzie, których zadaniem jest informowanie nas, okaże się, że w większości przypadków informowani są przez sobie podobnych. Oczywiście istnieje Francuska Agencja Prasowa (Agence France Presse) oraz inne agencje, źródła oficjalne (ministerstwa, policja itd.), z którymi dziennikarze zmuszeni są wchodzić w bardzo skomplikowane relacje wymiany. Ale najistotniejsza część informacji, czyli ta informacja o informacji, która pozwala zdecydować, co jest ważne, co warto wyemitować, pochodzi zazwyczaj od samych dziennikarzy. Prowadzi to do swoistego rodzaju zniwelowania, homogenizacji hierarchii ważności. O telewizji. Panowanie dziennikarstwa. Bourdieu, Pierre 9788301160463:53

31.10.2016
Dziennikarze, ze swoimi okularami, ze swoimi kategoriami myślenia, zadają pytania, które są pozbawione sensu. O telewizji. Panowanie dziennikarstwa. Bourdieu, Pierre 9788301160463:64_2

31.10.2016
Telewizja jest stosunkowo mało autonomicznym narzędziem komunikacji. Ciąży na niej szereg ograniczeń wynikających z relacji społecznych między dziennikarzami. Są to relacje konkurencji (zajadłej, bezlitosnej i doprowadzonej aż do absurdu), jak również relacje milczącej zgody, wzajemnego porozumienia, wynikającego z obiektywnie istniejących wspólnych interesów. Interesy te są pochodną pozycji dziennikarzy w polu produkcji symbolicznej oraz wspólnych struktur poznawczych, kategorii percepcji i ocen, co wiąże się z ich pochodzeniem społecznym czy z wykształceniem (lub niedouczeniem). O telewizji. Panowanie dziennikarstwa. Bourdieu, Pierre 9788301160463:65

31.10.2016
To jedna z przyczyn sprawiających, że dziennikarze bywają czasem niebezpieczni: ich wykształcenie nie zawsze jest najlepsze, więc dziwią ich rzeczy niezbyt dziwne. O telewizji. Panowanie dziennikarstwa. Bourdieu, Pierre 9788301160463:74

31.10.2016
Nasi prezenterzy z serwisów informacyjnych, gospodarze debat, komentatorzy sportowi stali się małymi zarządcami świadomości. Bez większego wysiłku czynią z siebie rzeczników moralności typowej dla drobnomieszczaństwa. Mówią „co należy myśleć” o tzw. problemach społecznych, agresji na przedmieściach czy przemocy w szkole. To samo dzieje się w dziedzinie sztuki i literatury: najbardziej znane programy zwane literackimi służą – i czynią to w sposób coraz bardziej służalczy – ustanowionym hierarchiom, konformizmowi i akademizmowi lub wartościom rynkowym. O telewizji. Panowanie dziennikarstwa. Bourdieu, Pierre 9788301160463:77

31.10.2016
Chociaż dziennikarze w polach produkcji kulturowej zajmują pozycję podrzędną, zdominowaną, sprawują niezwykle rzadką formę dominacji: mają władzę nad środkami, które pozwalają wypowiadać się publicznie, zaistnieć w publicznej świadomości, stać się kimś znanym, uzyskać status osoby publicznej (czyli władzę nad tym, co dla polityków bądź niektórych intelektualistów jest stawką najważniejszą). Daje to im (przynajmniej tym najbardziej wpływowym) poważanie często nieproporcjonalne do zasług intelektualnych… Są w stanie obrócić część tej zdolności do wyświęcania innych na własną korzyść (fakt, że dziennikarze, nawet ci najbardziej znani i uznani, pod względem strukturalnym znajdują się niżej niż grupy, nad którymi okazjonalnie dominują, np. intelektualiści – z którymi tak bardzo pragną się równać – czy politycy, bez wątpienia zbliżą nas do zrozumienia ich stałej skłonności do antyintelektualizmu). O telewizji. Panowanie dziennikarstwa. Bourdieu, Pierre 9788301160463:77_2

31.10.2016
Nie ma dyskursu (analizy naukowej, manifestu politycznego…) ani działania (manifestacji, strajku…), które, aby dostać się do debaty publicznej, nie musiałyby poddać się temu sprawdzianowi, jakim jest dziennikarska selekcja, czyli ostrzej cenzurze, której w sposób nieświadomy dokonują dziennikarze. Wybierają oni tylko to, co jest w stanie ich zainteresować, „przykuć ich uwagę”, czyli to, co da się wpasować w ich kategorie, w ich siatkę pojęciową. Jako pozbawione znaczenia lub obojętne odrzucają komunikaty symboliczne, które mogłyby zasługiwać na dotarcie do wszystkich obywateli. O telewizji. Panowanie dziennikarstwa. Bourdieu, Pierre 9788301160463:78

31.10.2016
Dziennikarze chętniej nazywają socjologa „dobrym”, gdy mówi on rzeczy bliższe temu, co sami myślą. Nie można mieć nadziei – i zresztą to pewnie dobrze – na popularność wśród ludzi telewizji, póki próbuje się powiedzieć o niej prawdę. O telewizji. Panowanie dziennikarstwa. Bourdieu, Pierre 9788301160463:81

03.11.2016
Tego samego dnia David Brinkley […] zauważył, że skoro człowiek może obecnie dzięki telewizji sam wszystko widzieć i słyszeć bezpośrednio, […], to komentatorzy nie będą już potrzebni. Jeśli tak to należałoby założyć, że postrzegane wydarzenia automatycznie dostarczą człowiekowi wniosków pojęciowych. Tymczasem naprawdę, im więcej ludzie postrzegają, tym bardziej potrzebują pomocy komentatorów, i to takich, którzy potrafią dostarczyć im analizy pojęciowej. Powrót człowieka pierwotnego Rand, Ayn 9788371509360:138

05.11.2016
Najgłębsza przepaść dzieli w tym kraju nie biednych i bogatych, ale naród i intelektualistów. W swoim poglądzie na życie naród amerykański jest w przeważającym stopniu apolliński, natomiast tworzący „główny nurt” intelektualiści dionizyjscy.

Znaczy to, że naród jest zorientowany na rzeczywistość, zdrowy rozsądek i technologię (co intelektualiści określają jako podejście materialistyczne i właściwe klasie średniej); intelektualiści natomiast są zorientowani na emocje i panicznie poszukują drogi ucieczki przed rzeczywistością, z którą sobie nie radzą, i przed cywilizacją technologiczną, która ignoruje ich uczucia.

Powrót człowieka pierwotnego Rand, Ayn 9788371509360:136

05.11.2016
Monopolu na instrumenty rozpowszechniania informacji (naukowej czy artystycznej), który ma pole dziennikarskie. O telewizji. Panowanie dziennikarstwa. Bourdieu, Pierre 9788301160463:114

05.11.2016
Wszystko to sprawia, że wciąż rosnąca dominacja pola dziennikarskiego (które samo poddane jest rosnącemu panowaniu logiki komercyjnej) nad polem politycznym – zawsze nękanym pokusą demagogii (szczególnie w sytuacji, gdy sondaż dostarcza narzędzia uprawiania jej w sposób zracjonalizowany) – przyczynia się do osłabienia autonomii pola politycznego i zarazem do osłabienia przyznanego reprezentantom (politycznym lub innym) prawa do powoływania się na swoje kompetencje eksperckie i na swój autorytet strażników wartości zbiorowych. O telewizji. Panowanie dziennikarstwa. Bourdieu, Pierre 9788301160463:115

05.11.2016
Z przykrością stwierdzam, że dziś dzieje się odwrotnie! Co za czasy i co za obyczaje! Zamiast wychwalać tych, którzy zasłużyli sobie na to cnotą i wzorowym życiem, tak jak słusznie chwalił Pliniusz Trajana czy Horacy Mecenasa, pisze się prawie wyłącznie bezwstydne pochlebstwa! Girolamo Cardano Autobiografia Cardano, Girolamo GIROLAMO:93

25.11.2016

[…] zwalczają […] system […], w którym sami nie dzierżą steru. Chcieliby stworzyć system […], w którym rządziliby oni sami i ich najbliżsi przyjaciele.

Mentalność antykapitalistyczna Mises, Ludwig Von 9788363421007:112

23.04.2017
[…] dziennikarze są skłonni uważać, że ludzie rozwijają swoje umiejętności w jakiejś dziedzinie dlatego, że zależy im na sławie i majątku. Sądzą tak, ponieważ to jedyne motywy znane osobom, które zostają […] dziennikarzami. Tak czy inaczej Cleese, John 9788378855521:88

17.07.2017
Wkrótce zdałem sobie sprawę, że wszyscy ci ludzie mają dość krytyczne zdanie o brytyjskich dziennikarzach, którzy według nich za bardzo angażują się w pisanie, a za mało interesują się tym, o czym piszą – krótko mówiąc, „za dużo opinii, za mało faktów”. Parę razy dyskutowali też o etyce dziennikarskiej, co w Anglii jest oksymoronem. Ale wrażenie zrobiło na mnie to, że przede wszystkim zawsze starali się jasno oddzielić informowanie o „faktach” od ich „oceny”. Tak czy inaczej Cleese, John 9788378855521:262

23.08.2017
Przybyli też reporterzy rozmaitych gazet, bardzo przejęci, wprost nadziani wiadomościami wojennymi. Nabieraliśmy ich na rozmaite sposoby. Nasze „bujania” brali zupełnie na serjo i niejeden przez nas zmyślony kawał czytaliśmy później w gazetach. Durnie! Brali kaszel chorych w sąsiednich stajniach za kaszel Francuzów w okopach. Pomimo swego brawurowania o przebytych niebezpieczeństwach na rozmaitych odcinkach, nie śmieli ruszyć się poza wioskę, a tak chętnie bylibyśmy ich wprowadzili do okopów. – Ćwiczenia w strzelaniu i atakowaniu, przeprowadzane nad szosą, do Noyon brali za przełamanie frontu francuskiego i sądzili, że byli naocznymi świadkami walki na bagnety. Przysięgali, że widzieli przytem stosy zabitych Francuzów. Te wszystkie ich fantazje poszły potem do gazet. Jak to łatwo robić wojnę w pismach! Z armią Klucka na Paryż. Pamiętnik lekarza Polaka. Jacobson, Wojciech 9788378894636:147

02.11.2017
Jakaż to zdumiewająca różnica między pozycjami bojowymi, gdzie leje się krew, gdzie cierpią ludzie, gdzie śmierć, gdzie nie można podnieść głowy pod kulami i odłamkami, gdzie głód i strach, praca ponad siły, upał latem, mróz zimą, gdzie nie da się żyć – a tyłami. Tu, na tyłach, to jakiś inny świat. Tu są władze, sztaby, działa ciężkie, tu mieszczą się składy, szpitale polowe. Rzadko doleci tu pocisk czy spadnie bomba. Zabici i ranni to też rzadkość. Nie wojna, a jakiś kurort! Dla tych, którzy trafili na pozycje bojowe – to już koniec. To ludzie skazani. Jedyny dla nich ratunek to zranienie. Ci na tyłach przeżyją, o ile nie zostaną skierowani do przodu, gdy zrzedną szeregi atakujących. Przeżyją, wrócą do domu i z czasem stanowić będą podstawę organizacji weteranów. Wyhodują sobie brzuchy, sprawią sobie łysiny, ozdobią piersi medalami i orderami, i opowiadać będą, jak po bohatersku walczyli, jak pokonali Hitlera. I sami w to uwierzą! Oni też i pochowają świętą pamięć o tych, którzy zginęli i naprawdę walczyli! Przedstawiają wojnę, którą sami mało znają, w romantycznej aureoli. Jak to wszystko było dobrze! Jak było pięknie! Jacy to z bas byli bohaterowie! A to, że wojna – to strach, śmierć, głód, draństwo, draństwo, i jeszcze raz draństwo, zejdzie na drugi plan. Zaś prawdziwi frontowcy, z których mało kto zostanie, a i ci co zostaną – stuknięci, pokaleczeni – będą milczeć. A dowódcy, którzy również w większości przeżyją, tylko będą się spierać: kto walczył lepiej, a kto gorzej, a gdyby mnie tak posłuchano…!

Natomiast podłą rolę odegrali dziennikarze. Na wojnie zbijali swój kapitał na trupach, żywili się padliną. Siedzieli na tyłach, za nic nie odpowiadali i smażyli artykuły – hasła w różowych kolorach. A po wojnie wydawali książki, w których wszystko poprzekręcali, wszystko usprawiedliwili, całkiem zapominając o draństwie i niedołęstwie, o tym, co stanowi podstawę życia frontowego. Zamiast tego, żeby uczciwie ocenić, wyjaśnić przyczyny niedociągnięć, nauczyć się czegoś, po to, aby w przyszłości nie powtarzać tego co się stało – wszystko zamazali i polakierowali. Zdobyte na wojnie lekcje poszły na marne…

1945 - rok zwycięstwa Bieszanow, Władimir 9788364066009:80

14.10.2018
Orwell’a i Jones’a łączy jeszcze jedno. Obaj znaleźli się na czarnej liście NKWD. Zapłacił za to tylko Jones. Gareth Jones. Człowiek, który wiedział za dużo. Wlekły, Mirosław 9788324055678:273

18.01.2020
W notatniku po rozmowie z korespondentem „New York Timesa” Gareth zapisuje jedynie: „Nie ufam Duranty’emu [Walter Duranty (1884-1957) – urodzony w angielsko-amerykańskiej rodzinie kontrowersyjny dziennikarz. W 1932 otrzymał Nagrodę Pulitzera za serię reportaży o ZSRR, wychwalających postępy komunizmu. Był wysoko cenionym dziennikarzem, dopóki na jego opinii nie zaważyły nierzetelne opisy spowodowanego kolektywizacją powszechnego głodu w ZSRR, a w szczególności wielkiego głodu na Ukrainie z lat 1932-1933. Już w owym czasie podważano jego obiektywizm i podawano w wątpliwość szczerość motywacji, nawoływano do odebrania mu Nagrody Pulitzera, którą otrzymał za relacje negujące panujący w całym kraju głód. Dziś jego raporty są uważane za niemiarodajnie bezkrytyczne wobec sowieckiego reżimu i będące elementem stalinowskiej propagandy. Wikipedia stan 2020.01.18]. On wciąż wierzy w kolektywizację”. Gareth Jones. Człowiek, który wiedział za dużo. Wlekły, Mirosław 9788324055678:214

20.01.2020
„Pierwszy wiarygodny raport w sprawie rosyjskiego głodu dał światu pewien brytyjski dziennikarz” – napisze w1937 roku Amerykanin Eugene Lyons. „Gorliwy i drobiazgowy niewysoki człowiek Gareth Jones był typem, który wciąż nosi przy sobie zeszyt i nie krępując się, zapisuje wszystkie twoje słowa. Cierpliwie chodził od jednego korespondenta do drugiego, zadawał pytania i notował odpowiedzi.

Jones spotyka się z nim dwukrotnie: w 1931 i 933 roku, za każdym razem w Moskwie. Lyons w latach 1928-1934 jest tam korespondentem united Press, a w 1930 roku zostaje pierwszym zachodnim dziennikarzem, który przeprowadził wywiad ze Stalinem, gdy ten wyznacza go do zdementowania pogłosek o swojej śmierci. „Nie można żyć w cieniu legendy Stalina, nie poddając się jego urokowi – twierdzi Lyons po spotkaniu. Relację z jego wywiadu czyta cała Ameryka, „New York Daily News” obwołuję ją „najwybitniejszą korespondencją roku, jeśli nie ostatnich czterech czy pieciu lat”, a korespondent w kolejnych latach kultywuje uwielbienie dla bolszewików. W 1931 roku zapewnia Jonesa, że komunistyczne władze robią wszystko, aby podnieść standard życia w Związku Radzieckim.

Po powrocie do Stanów, skruszony i ostatecznie rozczarowany Stalinem, w 1937 roku – już po śmierci garetha Jonesa – wyda książkę zatytułowaną Assignment in Utopia (Misja w Utopii). Rozdział The Press Corps Conceals a Famine (Zastępy dziennikarskie ukrywają głód) rozpocznie od zacytowania zdania z tekstu Duranty’ego negującego głód w „New York Timesie”: „Nie można powiedzieć, że panuje głód: nikt z głodu nie umiera, powszechna jest tylko śmiertelność wskutek chorób spowodowanych niedożywieniem”. Będzie się bić w piersi:” [ta niesamowita sofistyka] stała się wśród korespondentów zagranicznych klasycznym przykładem niedomówienia i świetnie charakteryzuje cały nasz brudny epizod nieszczerego opisywania makabrycznego głodu w Rosji w latach 1932-1933”.

Przyzna otwarcie, że korespondenci mieli zakaz prowadzenia śledztw dziennikarskich i wyjeżdżania z Moskwy. Obowiązywał ich też niepisany nakaz minimalizowania i przemilczania głodu. Ukrywanie prostych i jasnych przekazów za zasłoną metafory skutecznie wprowadza w błąd czytelników. Stosowane powszechnie w korespondencjach z Rosji słowo „niedożywienie” sprawnie przykrywa skalę śmiercionośnej klęski. Wszyscy moskiewscy korespondenci lepiej lub gorzej zdaja sobie sprawę ze skali problemu, jednak wszyscy – zdaniem Lyonsa – biorą udział w tej potwornej mistyfikacji. Każdy przecież zna relacje osób przybywających z terenów głodu i obserwuje tłumy wynędzniałych uchodźców na ulicach Moskwy. Nikt nie ma wątpliwości, jak olbrzymie klęska zbiera żniwa.

Gareth Jones. Człowiek, który wiedział za dużo. Wlekły, Mirosław 9788324055678:249

20.01.2020
Po rewelacjach Jonesa na moskiewskich korespondentów natychmiast pada grad pytań z ich redakcji. Nie mogą jednak wtedy – zdaniem Lyonsa – interesować się głodem, bo proces brytyjskich inżynierów zmusza ich do dobrych relacji z cenzorami. „Byłoby zawodowym samobójstwem poruszanie kwestii głodu” – zauważy.

Jest wieczór, gdy Konstantin Umanski [radziecki cenzor – przyp. JK] spotyka się z korespondentami w hotelu, najpewniej w tym samym Metropolu, w którym wcześniej sypiał Jones. Wie dobrze, że kłopoty oskarżonych o szpiegostwo inżynierów Metropolitan-Vickers dają mu przewagę i stawiają w negocjacjach w lepszej pozycji.

Lyons zapamiętuje: Wypracowaliśmy wspólnie formułę zaprzeczania na drodze wzajemnych targów i w duchu dżentelmeńskich ustępstw, w oślepiającym blasku złotego uśmiechu Umanskiego. Przyznaliśmy dość, by ułagodzić własne sumienia, ale w okrągłych zdaniach, które dawały do zrozumienia, że Jones jest kłamcą. Gdy załatwiliśmy już tę brudną sprawę, ktoś zamówił wódkę i zakuski.

Konsumpcja, w której uczestniczy też radziecki cenzor, trwa do rana [w kraju, w którym szaleje głód – przyp. JK]. Lyons zapamiętuje, że Umanski jest tej nocy wyjątkowo łagodnie usposobiony.

Po latach Lyons przyzna: Zniszczenie Jonesa było jednym z najbardziej nieprzyjemnych zadań, jakich musieliśmy się podjąć w tych latach przekręcania faktów, by zadowolić dyktatorskie reżimy – ale go zniszczyliśmy, jednogłośnie i używając niemal tych samych dwuznacznych zwrotów. Biedny Gareth Jones pewnie nie posiadał się ze zdumienia, kiedy zaprzeczaliśmy gorliwie wszystkim faktom, które tak skrupulatnie od nas zbierał.

W następnych dniach Umanski wzywa korespondentów jednego po drugim do Departamentu Prasy, podkreślając surowy zakaz opuszczania Moskwy. Nic nowego – dowodzi, triumfując – taka zasada obowiązywała od początku rewolucji, lecz dopiero teraz postanowiono ją egzekwować. Ci sami radzieccy urzędnicy, którzy zawodowo zajmowali się zaprzeczaniem klęsce głodu, teraz, gdy jasne się stało, że istnieje, mają za zadanie uniemożliwić dziennikarzom ujrzenie jej na własne oczy.

Pobieżne relacje o trudnościach w Rosji, zdaniem Lyonsa, zachodnie redakcje upychają gdzieś na dalszych stronach swoich gazet. A media całego świata bezkrytycznie akceptują nowe ograniczenia i retorykę Stalina.

Gareth Jones. Człowiek, który wiedział za dużo. Wlekły, Mirosław 9788324055678:251

20.01.2020
W kolejnych artykułach w „New York Timesie” Duranty nawet się nie zająknie o ogromnych liczbach, którymi tak swobodnie żonglował przy kolacji. Pisze za to o świetnych zbiorach i radosnych rolnikach: „żniwa były wspaniałe i cała ta dyskusja o głodzie jest w tej chwili śmieszna”, „dzieci i staruszkowie wyglądają zdrowo i na dobrze odżywionych”, „chłopi zaakceptowali kolektywizację”, „Kreml wygrał bitwę”, „Wszystko już będzie dobrze”. Gareth Jones. Człowiek, który wiedział za dużo. Wlekły, Mirosław 9788324055678:256

20.01.2020
Międzynarodowa społeczność dziennikarska traci swój koloryt – w jednych krajach szybciej, w innych wolniej, ale to fakt. W miejsce niezależnych umysłów inspirowanych szczerymi uczuciami pojawiają się różnej maści rutyniarze, kalecy dziennikarze, którzy strzelają zza bezpiecznej osłony, poświęcając swoje sumienia. Gareth Jones. Człowiek, który wiedział za dużo. Wlekły, Mirosław 9788324055678:295

20.01.2020
Jeśli Duranty nie jest akurat na wyścigach w paryskim Lasku Bulońskim, na plaży w Saint-Tropez lub na przeglądzie drewnianej nogi w Berlinie, zazwyczaj spotkać go można w barze moskiewskiego hotelu Metropol. To ulubione miejsce schadzek i dysput lokalnej socjety, która w weekendy bawi się przy granym w sowieckim stylu amerykańskim jazzie, głównie utworach w stylu Peanuts czy ,i>Yes, We Have No Bananas. Rosnąca sława Duranty'ego przyciąga coraz młodsze i piękniejsze kobiety. Romans z jednym z najlepiej opłacanych korespondentów świata dla wielu z nich jest nobilitacją. Sam Duranty opowiada, że rocznie zarabia około dziesięciu tysięcy dolarów, wydawca pokrywa też koszty jego wydatków – rozrzutnego życia w Moskwie, a także częstych podróży do Nowego Jorku, Paryża czy Berlina.

Jak inni korespondenci ma dostęp do lepszej jakości żywności – nieograniczonych ilości wieprzowiny i wołowiny, jajek, masła i dobrych win. Elegancko zastawiony stół w moskiewskim domu Duranty'ego przy ulicy Bolszaja Ordynka, a przy nim nalewającego wino służącego widać na jednym ze zdjęć z lat trzydziestych. Mieszkanie to wydaje się normalne jak na zachodnie standardy, ale w Moskwie uchodzi za luksusowe.

Towarzyski Duranty lubi być w centrum uwagi. Legendarne są jego podboje seksualne. Dyskretnie, jak zauważa jego biografka Sally Taylor, utrzymuje w moskiewskim domu rosyjską kochankę, a jeszcze dyskretniej – żonę w Saint-Tropez. Uzależniony od opium, urządza pijackie orgie, w których uczestniczyć nauczył się już w Paryżu – zarówno z kobietami, jak i z mężczyznami. We Francji spotkaniom pikanterii dodają też satanistyczne obrzędy, z których w Moskwie Duranty prawdopodobnie zrezygnował.

Jest – jak twierdzi jeden z jego apologetów – najbardziej szanowanym, błyskotliwym, kulturalnym i najlepiej wykształconym reporterem w Europie.

Pulitzer w 1932 roku tylko potwierdza jego pozycję. W tym samym roku Duranty publikuje w „New York Timesie” wiersz pod tytułem „Plac Czerwony”, a dążący do uznania ZSRR przez Stany Zjednoczone kandydat demokratów na prezydenta zaprasza go do swojej rezydencji w Albany. Zasypuje go tam gradem pytań, na które Duranty ma oczywiście wyczerpujące i fachowe odpowiedzi. „Było to fascynujące" – zachwyca się Franklin Delano Roosevelt. Nikt już nie może mieć wątpliwości, kto jest największym ekspertem od sowieckiej Rosji.

Co Duranty napisze – jest święte.

Pod koniec 1932 roku William Strang, pierwszy sekretarz brytyjskiej ambasady w Moskwie, raportuje do Londynu, że Duranty, pomijając cenzurę, przemycił przez kogoś do Paryża krytyczny artykuł, który z Francji bezpiecznie trafił na łamy „New York Timesa”. Natychmiast odwiedza dziennikarza ktoś z radzieckich sfer rządowych i zarzuca mu nielojalność. Jak on – tak uczciwy przez minionych dziesięć lat – mógł zrobić to właśnie teraz, gdy negocjacje o uznaniu ZSRR przez Stany Zjednoczone były tak zaawansowane? Czy zdaje sobie sprawę z konsekwencji? – dziwi się Strang, który sugeruje, by Ministerstwo Spraw Zagranicznych Wielkiej Brytanii upomniało Duranty'ego.

Komentując te doniesienia, Laurence Collier z MSZ-etu stwierdza, że korespondent „New York Timesa” jest nieco podejrzanym typem, być może opłacanym przez Sowietów, choć nie ma na to pewnych dowodów. Duranty, mimo wiedzy o coraz gorszej sytuacji na Ukrainie, nie chce się narażać, tym bardziej że jego kochanka zaszła w ciążę, i nie ma zamiaru wyprowadzać się z Moskwy. W następnych miesiącach pisze więc pozytywnie o sytuacji w ZSRR, a ostatniego dnia marca 1933 roku przypuszcza w „New York Timesie” znany nam już szturm na Garetha Jonesa.

W poufnych rozmowach nie kryje jednak swojej wiedzy. Po tym jak Sowieci pozwolą mu w końcu, wraz ze Stanleyem Richardsonem z Associated Press, pojechać we wrześniu na Ukrainę, zaufanym osobom będzie mówił o milionach śmiertelnych ofiar. Podczas kolacji zupełnie szczerze opowiada Lyonsowi i znajomej dziennikarce o horrorze, jakiego był świadkiem. Obraz, który przed nimi roztacza, jest koszmarny.

– Walter, chyba nie mówisz poważnie? - dziwi się zaskakującej relacji Anne 0'Hare McCormick z „New York Timesa”.

Duranty w odpowiedzi powtarza swój ulubiony frazes:

– Przecież to tylko Rosjanie.

Wezwany przez brytyjską ambasadę opowiada, że w ciągu minionego roku w całym Związku Radzieckim z powodu głodu mogło umrzeć nawet dziesięć milionów ludzi, a straty plonów z ostatnich żniw – z powodu kradzieży i warunków pogodowych – sięgają trzydziestu procent. Pracownik ambasady donosi swoim przełożonym w Londynie, że korespondent „New York Timesa” od pewnego czasu dochodzi do prawdy, choć nie zdradził tej tajemnicy amerykańskiej opinii publicznej”.

W kolejnych artykułach w „New York Timesie” Duranty nawet się nie zająknie o ogromnych liczbach, którymi tak swobodnie żonglował przy kolacji. Pisze za to o świetnych zbiorach i radosnych rolnikach: „żniwa były wspaniałe i cała ta dyskusja o głodzie jest w tej chwili śmieszna”, „dzieci i staruszkowie wygl

Gareth Jones. Człowiek, który wiedział za dużo. Wlekły, Mirosław 9788324055678:256_2

20.01.2020
Nie zaczynaj dyskusji z kimś, kto ma mikrofon, podczas gdy ty go nie masz. Przerobi cię na siekaną wątróbkę. _140

16.02.2020
"Journal du Dimanche" opublikował wyniki kolejnego plebiscytu na najpopularniejsze francuskie "osobistości". Lista 50 nazwisk zawiera głównie nazwiska piosenkarzy, prezenterów TV, aktorów, piłkarzy. Jest na niej aż trzynastu kabareciarzy i zaledwie dwóch polityków. […] Nie ma tu praktycznie pisarzy, filozofów, działaczy społecznych. […] Plebistyt wygrał po raz ósmy (a jednocześnie szósty raz z rzędu) były tenisista, a obecnie piosenkarz Yannick Noah. _149

21.05.2020

Nasze rozumowanie w kwestiach społecznych przeczy logice. Uważamy argumenty za bardziej przekonujące, kiedy nie powołują się na twarde dowody. Podziwiamy siłę przekonań, czyli zwykle po prostu intuicję.

Chris Grayling, kiedy zajmował stanowisko Lorda Kanclerza i ministra sprawiedliwości Wielkiej Brytanii, stwierdził: „Poprzedni rząd miał obsesję na punkcie programów pilotażowych. Czasami trzeba po prostu zaufać, że ma się rację”. Taka pogarda dla wiedzy przywodzi na myśl czasy, kiedy człowiek jeszcze nie uprawiał nauki.

W rozdziale siódmym podkreśliliśmy, że autorzy wielu przełomowych pomysłów ostatnich dwóch stuleci w większości należeli do zwolenników wolnego rynku i otwartego społeczeństwa, ponieważ opierają się one ludzkiej skłonności do narzucania innym niesprawdzonych rozwiązań.

Gospodarka wolnorynkowa kwitnie w dużej mierze dzięki absorpcji tysięcy użytecznych porażek. Gospodarkom planowym brakuje tej zdolności i dlatego są nieskuteczne.

Rynki, podobnie jak każdy system ewolucyjny, zapewniają antidotum na ignorancję. Posiadają pewne wady i często nie mogą się obyć bez rządowej interwencji, jednak generalnie się sprawdzają, co zawdzięczają przede wszystkim swej adaptacyjnej naturze. Każda firma próbuje własnego podejścia. Niektórym się udaje, innym nie, ale informacje o wszystkich próbach trafiają do wspólnej puli wiedzy. Dysonansowi poznawczemu na dłuższą metę zapobiega niepodważalny test skuteczności, którym jest możliwość bankructwa. Właściciel firmy, któremu skończą się pieniądze, po prostu nie może udawać, że obrał właściwą strategię.

Metoda czarnej skrzynki: Zaskakująca prawda o błędach i naturze sukcesu Syed, Matthew 9788365743107:445

09.08.2020
Nie porusza się tego tematu [jak działa system finansowy - przyp. JK] w debacie publicznej. Media publiczne są własnością grup interesów powiązanych z rynkiem nieruchomości i finansami dlatego reporterzy nie wyjaśnią ludziom związków między sektorami finansowym, ubezpieczeniowym i nieruchomości.

dr. Michael Hudson

_168

16.02.2021
Odwaga moralna nie jest cechą charakterystyczną dzisiejszej kultury, ale obecnie w żadnej innej dziedzinie moralne tchórzostwo nie przejawia się tak obrzydliwie i bez osłonek. Większość komentatorów nie zdobywa się na własną, niezależną ocenę opisywanych wydarzeń, co więcej, opierają się oni na podpowiedziach rebeliantów, a w dodatku spośród narzekań buntowników przyjmują i uzasadniają jako domniemaną przyczynę rebelii najbardziej powierzchowne, pozbawione znaczenia i dlatego najbezpieczniejsze stwierdzenie, a mianowicie fakty, że uniwersytety stały się „zbyt wielkie”. Powrót człowieka pierwotnego Rand, Ayn 9788371509360:26

12.02.2022
A teraz zauważmy, że w całej masie komentarzy, ocen i interpretacji (łącznie z rozwlekłym reportażem „Newsweeka”, który zawierał statystyki na każdy wyobrażalny temat dotyczący życia studentów) nie zostało powiedziane ani jedno słowo o treści współczesnej edukacji, o naturze idei, które są wpajane przez dzisiejsze uniwersytety. Podnoszono i rozważano każdą możliwą kwestię z wyjątkiem pytania: Jakiego myślenia uczy się studentów? Tego problemu najwyraźniej nikt nie ośmielił się poruszyć. Powrót człowieka pierwotnego Rand, Ayn 9788371509360:28

12.02.2022