Wygenerowano:
23.11.2022
13:48:39

Przejdź do spisu książek
Wygenerowano programem:
Q-Księgozbiór 3000





Krąg pierwszy

( Sołżenicyn, Aleksander )

Spis cytatów dla wybranej książki

Strona Treść cytatu Słowa kluczowe / uwagi
17 Tylko że wszystko to było niepomiernie zawilsze, niż da się opisać w gazecie i niż napisane było w jego akcie oskarżenia. Fizyka Życia

prawnicy

dziennikarze



30 Wszyscy wolni pracownicy w tym budynku byli oficerami MSW. Wolni pracownicy, zgodnie z konstytucją – mieli najrozmaitsze prawa, a w ich liczbie – prawo do pracy. Jednakże prawo to ograniczone było do ośmiu godzin dziennie, a nadto praca ich nie polegała na pomnażaniu dóbr, lecz sprowadzała się do pilnowania zeków. Zeki zaś, pozbawieni wszystkich innych praw, mieli za to o wiele szersze prawo do pracy – przez dwanaście godzin na dobę. Tę różnicę, z dodatkiem przerwy na kolację – razem od szóstej wieczorem do jedenastej w nocy – wolni pracownicy każdego laboratorium musieli po kolei nadrabiać dyżurami, nadzorując pracę zeków.

Dziś była więc kolej Simoczki. W pracowni akustyki ta malutka, przypominająca ptaszka dziewczyna była teraz jedyną władzą i jedyną zwierzchnością. Zgodnie z instrukcją powinna była baczyć, aby więźniowie pracowali i nie próżnowali, aby nie wykorzystywali miejsca pracy do produkcji broni albo dla podkopu, aby też – korzystając z obfitości części radiowych – nie majstrowali sobie krótkofalówek. Za dziesięć jedenasta powinna była też przejąć od nich całą supertajną dokumentację, zamknąć w kasie pancernej i opieczętować drzwi pracowni.

Nie minęło jeszcze pół roku od chwili, gdy Simoczka, po ukończeniu Instytutu Łączności, została – dzięki swej kryształowej ankiecie personalnej – skierowana do tego specjalnego, tajnego, zaszyfrowanego instytutu naukowo-badawczego, który więźniowie nazywali w swoim zuchwałym i prostackim języku szaraszką. Skierowanym tu frajerom od razu dawano oficerskie szlify, wypłacano gażę dwukrotnie wyższą, niż należało się zwykłemu inżynierowi (za stopień wojskowy, na sorty mundurowe) – a wymagano za to przede wszystkim wierności i czujności, a dopiero później – fachowości i doświadczenia.

socjalizm



60 Można zbudować Empire State Building. Wymusztrować pruską armię. Spiętrzyć hierarchię państwową ponad tron Stwórcy. ! - dobry cytat



92 A w ogóle, to zrozumcie nareszcie – i powiedzcie tam wyżej komu należy, że jesteście mocni tylko o tyle, o ile zabieracie ludziom nie wszystko. Człowiek, któremu zabraliście w s z y s t k o, już wam nie podlega, już znowu jest wolny. wolność

tyrania



109 Kto ładniej umie łgać, tego noszą na rękach. politycy

Fizyka Życia



110 Dobrze rozumiał, na czym ludzie się opierają, gdzie jest ich b a z a, wiedział, bez czego człowiek nie utrzyma się na powierzchni i nie wytrzyma nacisku, a ta cała reszta, te wszystkie pozory i ozdoby, to jest właśnie nadbudowa, która o niczym nie decyduje. Fizyka Człowieka

Matrix



111 Sprzeniewierzył się bowiem naczelnej zasadzie [taktyce – przyp JF] wszelkiej polityki: nie okazywać w ogóle wrogości, nie pokazywać, że przeciwnik cię drażni. politycy

taktyka



112 Wszyscy jesteśmy ludźmi i nasz rozum ustępuje przed lada odruchem uczuciowym. Każdy człowiek ma swój zapach i to decyduje o twoim stosunku do niego. Rozum / Emocje



113 I dopiero wtedy Stalin zrozumiał, że najsilniejszym jego orężem jest siła nieujawnionych decyzji. Wewnętrznie człowiek decyzję już podjął, ale czyjej głowy ta decyzja dotyczy – tego jej właściciel nie powinien wiedzieć przed czasem (Kiedy ta głowa spadnie – wtedy niech się przekona). I druga potencja – to nie wierzyć niczyim słowom, a do własnych słów nie przywiązywać żadnego znaczenia. Nie mów nigdy z góry, co masz zamiar zrobić (może nawet sam tego nie wiesz, jeszcze zobaczymy), tylko mów o tym, co twego rozmówcę uspokoi. Trzecia rękojmia mocy: jeżeli ktoś cię zdradził – nie wolno mu nigdy wybaczyć, a jeśli sam kogo ugryzłeś – to nie wolno go wypuścić z kłów, za żadną cenę mu nie popuścić, choćby słońce bieg odwróciło i kije z nieba leciały. I czwarta potencja: nie zawracać sobie głowy teoriami, to jeszcze nikomu nie pomogło (jakąś teorię zawsze da się później dorobić), tylko wciąż zważać na jedno: z kim masz teraz po drodze i do jakiego zakrętu. politycy



125 Prawo do posyłania rodzinie: szeregowcom – pięciu kilogramów łupów miesięcznie, oficerom – dziesięciu, a generałom – puda. socjalizm

wojna

żołnierze



127 Skąd się bierze ten dar rozkazywania, ta solenność, widoczna w najmniejszym geście? Czy nie tak samo przebierał palcami, ruszał rękoma, podnosił brwi i wodził oczyma młody Koba? Ale wtedy to w nikim nie budziło strachu, nikt nie domyślał się w tych ruchach ich strasznego sensu. Dopiero po którymś z rzędu strzale w potylicę ludzie zaczęli dopatrywać się w tych właśnie drobnych gestach Wodza – aluzyj, przestróg, gróźb i rozkazów. I widząc to w cudzych oczach, Stalin zaczął przypatrywać się sobie samemu, by dostrzec wreszcie we własnych ruchach i spojrzeniach ten groźny sens wewnętrzny – po czym już świadomie zaczął je szlifować, co nadało im jeszcze większą sprawność i skuteczność. taktyka von Celebrry



133 Więc ty uważasz, że są jeszcze malkontenci wśród mas?
Abakumow znów westchnął. Odparł ze skruchą:
– Tak jest, towarzyszu Stalin. Jest jeszcze pewien procent… (Ładnie by wyglądał, gdyby powiedział, że nie! Na diabła wtedy ten cały jego sklepik?…)
optymalizacja czerpania z zasobów

kłamstwo



Ludzie kłamią by utrzymać swój status quo
137
Podaż dóbr powinna być nader umiarkowana, nawet niedostateczna, ponieważ ludzie zupełnie syci wpadają w rozgardiasz ideologiczny, jak to widzimy na Zachodzie. Jeżeli człowiek nie będzie musiał troszczyć się o codzienny chleb, to wyrwie się spod wpływu materialnych sił historii, byt przestanie określać świadomość i wszystko pójdzie w diabły.
Arystokratyzacja



175 Sołogdin ujrzał, jak minor wprowadza Nierżyna do sztabu, później postawił kloc sztorcem i z taką zawziętością wziął rozmach, że nie tylko rozrąbał pieniek na dwoje, lecz ponadto wbił ostrze w ziemię.
Zresztą topór był państwowy.
państwowe / prywatne



180 Dziad Nadiełaszyna i jego ojciec byli krawcami - nie żadnymi tam wytwornymi, ale fachowymi; obsługiwali ludzi przeciętnych, nie wymawiali się od nicowania albo od przeróbek, kiedy trzeba było coś przefasonować z ojca na syna, albo i załatać, jak się komuś spieszyło. Chłopak też miał iść tą drogą. Od dzieciństwa podobała mu się ta gładka, miła praca, przygotowywał się do niej, przyglądał się i pomagał. Ale był to koniec NEP-u. Ojcu przynieśli doroczny nakaz podatkowy – i zapłacił go zaraz. Po dwóch dniach przynieśli jeszcze jeden nakaz roczny. Ojciec to też zapłacił. Całkiem bezczelnie, po następnych dwóch dniach przynieśli roczny domiar już trzykrotnej wysokości. Ojciec podarł swój patent, zdjął szyld i wstąpił do spółdzielni. BFDS- Basic Factor for Dev. of Societies

władza



203

Wolność zaczyna się od poszanowania cudzych praw.

Freedom begins with respect for others' rights.

wolność

!! - super cytat



I od razu chciałoby się napisać: socjalizm zaczyna się od przyzwolenia na łamanie cudzych praw.

Podobny acz bardziej rozbudowany cytat znalazłem u Mandeli

262 Ale sam miał się na baczności przed własnymi nadzorcami i własnymi więźniami - niektórzy z nich byli i n f o r m a t o r a m i - i mogli k a p o w a ć na samego Klimentiewa. GWG - Gra w grupie (PNWS)

mechanizm totalitaryzmu



282 A poza tym, Klarciu, nie wiadomo, od czego zaczynać te wszystkie wyjaśnienia, trzeba by wracać do samego abecadła. Wyobraźmy sobie, że spod ławki wylezie tu człowiek jaskiniowy i poprosi, żeby mu w pięć minut wyjaśnić, jak to jest, że elektryczność pcha pociągi. No, jak to wyjaśnić? Z początku trzeba go w ogóle nauczyć czytania i pisania, później arytmetyki, algebry, kreślenia, elektrotechniki… I czego jeszcze?
- No, nie wiem… co to jest magnetyzm…
- Widzisz, nawet ty nie wiesz; a jesteś przed dyplomem! Więc proszę uprzejmie, wróć tu człowieku za piętnaście lat, wtedy wszystko ci objaśnię w ciągu pięciu minut, zresztą sam już będziesz wiedział.
Fizyka Człowieka



324 Nie tylko Ruśkę, ale całe jego pokolenie nauczono uważać „litość” za uczucie poniżające, „dobroć” - za coś śmiesznego, „sumienie” zaś za pojęcie z popowskiego słownika. Przekonywano ich natomiast, że donosicielstwo jest obowiązkiem patriotycznym, a zarazem najskuteczniejszym aktem pomocy dla osoby, na którą robi się donos, i że w ogóle uzdrawia stosunki społeczne. Może i nie wszystko z tego przyschło do Ruśki, ale też nie zostało bez wpływu. I najważniejszym dla niego problemem było w tej chwili nie to, czy i o ile podjęcie się roli kapusia jest rzeczą godną albo niegodną, tylko - jakie tego mogą być skutki? Mając już spory bagaż doświadczeń, więziennych spotkań i pilnie wysłuchanych ostrych dyskusji więźniarskich, młodzian nasz nie zapominał także o takiej możliwości, że wszystkie te archiwa MBP zostaną wydobyte na światło dzienne, a wszyscy tajni współpracownicy postawieni publicznie pod pręgierz.
Dlatego uważał, że zgoda na współpracę z k u m e m byłaby w dalszej perspektywie tak samo niebezpieczna - jak odmowa w bliskiej.
dylemat

socjalizm



327 - Ile wypada za kwartał, co?
- O, na tym polega cały dowcip! Informator dostaje według listy brutto sto pięćdziesiąt rubli kwartalnie. Ale trzeba przecież dla niepoznaki przesłać pocztą. A bezlitosna poczta zdziera trzy ruble za tę operację. K u m o w i e są wszyscy tacy chciwi, że żaden nie dopłaci z własnej kieszeni, i tacy leniwi, że żaden nie złoży wniosku, by podnieść stawkę dla seksotów [tajnych współpracowników - przyp JF] o te trzy ruble. Dlatego wszystkie przekazy bez wyjątku będą na 147 rubli. Ponieważ normalny człowiek nigdy takiej sumy nie pośle – te brakujące trzydzieści razy po dziesięć kopiejek - to właśnie jest judaszowe znamię. Jutro podczas obiadu trzeba zebrać ludzi koło sztabu i każdemu, kto wychodzi od opera - zajrzeć do przekazu. Ojczyzna powinna znać swoich szpiclów, jak panowie myślą?
bezpieczniacy



329 Rzecz miała się tak, że tego piątkowego wieczoru, kiedy chciała już kłaść się spać po powrocie z biblioteki, wezwana została do kancelarii akademika, gdzie powiedziano jej: „aha, aha, proszę wstąpić do tego pokoju”. Siedziało tam już dwóch ichmościów w cywilu: z początku zachowywali się uprzejmie, jeden przedstawił się jako Mikołaj Iwanowicz, drugi – jako Sergiusz Iwanowicz. Mało zważając na późną porę trzymali ją tam godzinę, później dwie i trzy. Zaczęli od pytań, z kim mieszka, z kim współpracuje (chociaż wiedzieli to nie gorzej od niej). Toczyli z nią bez pośpiechu rozmowę o patriotyzmie, o społecznym obowiązku każdego pracownika naukowego, który polega na tym, aby nie zasklepiać się w ramkach swojej specjalności, lecz służyć narodowi na wszelki możliwy sposób. Muza wcale nie oponowała, wszystko to było zupełnie słuszne. Wówczas bracia Iwanowicze zaproponowali, aby zechciała p o m a g a ć im, to znaczy – w określonym z góry czasie spotykać się z którymś z nich właśnie tu, w kancelarii albo w agitpunkcie, albo w pokoju klubowym, w końcu nawet na uniwersytecie to już jak woli – i odpowiadać tam na pewne pytania albo dzielić się swoimi własnymi spostrzeżeniami na piśmie.
I tu zaczęła się ta rzecz przeraźliwa, bez końca! Zaczęli mówić z nią coraz bardziej po chamsku, krzyczeć na nią. Przeszli na „ty”: „no i co się upierasz? Przecież nie zagraniczny wywiad chce cię zwerbować!” „Potrzebnaś ty zagranicznym wywiadom jak psu piąta noga…„. Później oświadczyli wprost, że nie pozwolą jej na obronę pracy doktorskiej (a to były ostatnie miesiące przed czerwcowym terminem i rozprawa była już niemal gotowa) i złamią jej karierę naukową, bo takie uczone wymoczki wcale nie są krajowi potrzebne. Bardzo ją to przestraszyło, uwierzyła im bez wahania, że zostanie przepędzona z aspirantury, dla nich to żadna fatyga. Ale w tym momencie jeden z nich wyjął pistolet, zaczęli go sobie podawać z ręki do ręki i niby niechcący wzięli Muzę na muszkę. Na widok pistoletu strach nagle Muzę opuścił. Dlatego że w końcu gorzej byłoby zostać przy życiu, ale bez aspirantury i z ujemną opinią z miejsca pracy. O pierwszej w nocy Iwanowicze pozwolili jej odejść i p r z e m y ś l e ć sprawę do wtorku, do tego właśnie wtorku dwudziestego siódmego grudnia – każąc jej przedtem złożyć podpis na zobowiązaniu do milczenia.
Zapewniali ją, że i m j e s t w s z y s t k o w i a d o m e i że jeżeli komukolwiek ośmieli się opowiedzieć o tym spotkaniu, to na podstawie własnego podpisu zostanie natychmiast aresztowana i skazana.
ja / grupa

mechanizm totalitaryzmu



343 Snuł rozmyślania:

…O tym, jak państwo się bogaci
I z czego żyje, tudzież jak
Rozkwita, choć mu złota brak…

* Aleksander Puszkin, „Eugeniusz Oniegin”, przeł. Julian Tuwim.

państwo

inflacja



353 Normy w fabrykach wykonują nie ci, co je wymyślili, tak samo, jak do ataku idą nie ci, co wydali rozkaz atakowania. ! - dobry cytat

Fizyka Człowieka



382 Tomasz Hobbes powiedział kiedyś, że w imię słusznego twierdzenia: „suma kątów w trójkącie zawsze równa się 180 stopniom” przelewano by krew tylko w tym przypadku, gdyby twierdzenie to sprzeczne było z czyimiś interesami. ! - dobry cytat



385 – Lwie Grigoriczu! Należy tak przebudować sumienie ludzkie, aby ludzie mogli chlubić się jedynie tym, co zrobią własnymi rękoma, i żeby wstyd im było być nadzorcami, rozkazodawcami, takimi, co tylko ozorem pracują… Niechby małżeństwo dziewczyny z urzędnikiem było wstydem dla całej jej rodziny – o, taki socjalizm tobym uznał! Atlasi/Grabieżcy

urzędnictwo



414 „Co jest w świecie najcenniejszego? Okazuje się, że świadomość, iż t y nie bierzesz udziału w niczym niesprawiedliwym. To, co niesprawiedliwe, jest od ciebie silniejsze, trwa i będzie trwać, ale niech nie trwa dzięki tobie”. DRFZ - dobra rada Fizyki Życia



430 Zbierała nie te dzisiejsze, toporne, krzywobokie kryształy z państwowej taśmy, szlifowane przez obojętne ręce, ale antykwaryczne, w które wszczepione były iskry i refleksy duszy majstra, który je wykonał. kapitalizm/socjalizm

Magis



437 Zaczynając nowy duży utwór za każdym razem się zapalał, przysięgał samemu sobie i przyjaciołom, że tym razem nikomu nie ustąpi pola, że teraz już na pewno napisze książkę co się zowie. Z zapałem siadał do pisania pierwszych stronic. Ale bardzo prędko zdawał sobie sprawę, że pisze nie sam – że już się pojawiła obok i coraz jaśniej rysuje się przed oczyma postać istoty, dla której tę książkę pisze, której oczyma bezwiednie czyta każdy, dopiero co napisany akapit. Tą Istotą nie był Czytelnik, brat, przyjaciel, rówieśnik ani nie jakiś krytyk syntetyczny – tylko zawsze, nie wiedzieć czemu, bardzo znany, najważniejszy z krytyków – Jermiłow.

Gałachow wyobrażał sobie, jak Jermiłow, oparłszy na piersi swój szeroki podbródek, czyta jego nowy utwór, jak skrobie już przeciw niemu olbrzymi (już tak się zdarzało) artykuł na całą kolumnę „Literaturnej Gaziety”. Artykuł będzie nosił tytuł: „Zza jakich mórz wieją te wiatry?” albo „Jeszcze raz o pewnych modnych tendencjach na naszej słusznej drodze”. Będzie się zaczynał nie od otwartego ataku, tylko od jakichś najświętszych cytatów z Bielinskiego lub Niekrasowa, z którymi chyba tylko łotr by się nie zgodził. I zaraz te słowa nieznacznie a sprytnie przekręci, użyje ich w zupełnie innym sensie – i wtedy to się wyjaśni, że Bielinski albo Hercen świadczą jak najgoręcej przeciw nowej książce Gałachowa wykazując, że jest to osobowość pisarska antysocjalna, antyhumanistyczna, o bardzo chwiejnym kośćcu światopoglądowym.

W ten sposób, akapit za akapitem, starając się odgadnąć możliwe zarzuty Jermiłowa i przygotować się do nich zawczasu, Gałachow przyzwyczajał się szybko do wygładzania ostrych kantów, i książka sama przez się nabierała kształtów tchórzliwie opływowych, rozchodziła się miękkimi kręgami. I mając już za sobą połowę pracy, Gałachow widział, że książkę jakby mu ktoś zamienił, że znów się nie udała…

twórcy



440 Ale Słowuta odpowiedział:
– Statystyka mówi, że liczba przestępstw u nas się zmniejsza.
Nie znał danych statystycznych, lecz właśnie z tym poglądem spotkał się na łamach prasy.
Matrix



441 Siebie samego nawet uważał za pechowca, ponieważ nie udało mu się zostać czekistą. Najnędzniejszy pełnomocnik operacyjny w jakiejś prowincjonalnej dziurze ma więcej władzy i dostaje więcej na rękę niż wybitni stołeczni prokuratorzy. bezpieczniacy



465 Tam, gdzie tylko wytrwałość, silna wola i wierność wobec przyjaciół stanowiły o prawdziwej pozycji więźnia i decydowały o losie jego towarzyszy – ci subtelni, wrażliwi, wykształceni wielbiciele piękna bardzo często okazywali się tchórzami, gotowymi do pośpiesznej kapitulacji, wprawnymi w wynajdywaniu usprawiedliwień dla własnej podłości; szybko potrafili przekształcać się w zdrajców, żebraków i obłudników. Fizyka Człowieka

Ahamkara

survival



To jest to samo o czym pisała Barbara Demick i Primo Levi
491 Nie należy mieszać pojęcia ojczyzny z pojęciem rządu. politycy



501 Szczególnie wśród młodszego pokolenia zręby moralności zachwiały się, ludzie przestali już rozumieć, co to jest postępek moralny, postępek piękny. Ryba i społeczeństwo gniją od głowy, z kogo więc ma młodzież brać przykład?
W dawnych systemach społecznych wiedziano, że dla podtrzymania moralności potrzebna jest cerkiew i cieszący się autorytetem pop. A nawet i dziś – jaka polska chłopka pozwoli sobie na poważny krok życiowy nie zasięgając przedtem rady księdza?
religia



506 Przecież podczas rewolucji i długo jeszcze po niej słowo „Żyd” uchodziło za o wiele bardziej prawomyślne od słowa „Rosjanin”. Rosjanina trzeba było jeszcze sprawdzać – a kim byli jego rodzice? Czym się trudnili p r z e d siedemnastym rokiem? Żyda zaś nie było co sprawdzać: Żydzi wszyscy jak jeden mąż sprzyjali rewolucji. Żydzi



524 Zawód Szykina miał wiele zalet. Po pierwsze, od czasów wojny domowej dawno już przestał być zawodem niebezpiecznym, każda operacja wykonywana była tak, aby należna przewaga była zapewniona: dwóch albo trzech uzbrojonych ludzi – przeciwko jednemu nieuzbrojonemu, zaskoczonemu, czasem wyrwanemu ze snu wrogowi.

Następnie – praca ta była doskonale opłacana, dawała prawo do najlepszych, wydzielonych sklepów, do najlepszych mieszkań – skonfiskowanych skazańcom, do gaż wyższych niż w wojsku i do pierwszorzędnych sanatoriów.

Praca ta nie była wyczerpująca: o żadnych normach nie było mowy. Wprawdzie przyjaciele opowiadali Szykinowi, że w trzydziestym siódmym i czterdziestym piątym funkcjonariusze śledczy harowali jak konie, ale sam Szykin nigdy nie był w takim kołowrocie i nie bardzo wierzył w te opowieści. Zdarzały się szczęśliwe okresy, kiedy można było miesiącami drzemać przy biurku. Ogólną cechą roboty w bezpiece był brak pośpiechu. Do naturalnej powolności, właściwej każdemu człowiekowi sytemu, dochodziła tu jeszcze opieszałość celowa, stosowana po to, aby większy mieć wpływ na psychikę więźnia i uzyskać od niego zeznania. Służyło temu powolne temperowanie ołówków, wybór pióra, wybór papieru, cierpliwe notowanie wszelkich drobiazgów i danych osobistych w protokole. Ta wszechobecna powolność w pracy bardzo korzystnie odbijała się na systemie nerwowym i była przyczyną długowieczności pracowników resortu.

Wcale nie mniej cenił sobie Szykin sam tryb swojej pracy. Cała ona składała się właściwie z prostych czynności rejestracyjnych, z gołej ewidencji (i tu przejawiała się w niej najbardziej charakterystyczna cecha socjalizmu). Żadna rozmowa nie kończyła się tak, jak to z rozmowami bywa, tylko musiała prowadzić do napisania donosu albo podpisania protokołu, bądź zobowiązania – do zachowania milczenia, nieopuszczania danej miejscowości, nieudzielania informacji, nieskładania fałszywych zeznań – lub wreszcie do podpisania kwitu, że się to lub owo otrzymało. Właśnie ta cierpliwa uwaga, ta pedanteria, którą odznaczał się Szykin, były tu potrzebne, aby nie zakradł się do tych papierków chaos, aby je odpowiednio podzielić, wciągnąć do skoroszytów i zawsze móc znaleźć. (Sam Szykin jako oficer nie mógł wykonywać fizycznych prac i dlatego zszywała te papiery specjalnie skierowana z wydziału ogólnego, wyszkolona w metodyce spraw poufnych, chuda i wysoka pannica z bielmem na oku).

Ale najprzyjemniejszą dla operczekisty Szykina cechą tej pracy było to, że dawała ona władzę nad ludźmi, poczucie potęgi własnej i że otaczała człowieka nimbem tajemniczości.

Dumę Szykina łechtał ten szacunek, to onieśmielenie, jakie budził w swoich współpracownikach, również czekistach, ale przecież nie operacyjnych. Wszyscy oni – w ich liczbie inżynier – pułkownik Jakonow – na każde żądanie Szykina musieli mu zdawać sprawę ze swoich czynności, Szykin natomiast przed nikim z tych ludzi nie był odpowiedzialny. Kiedy kroczył – z tą swoją sinawą twarzą, z ostrzyżoną na jeża siwiejącą głową, z dużą teczką pod pachą – po chodniku szerokich schodów, gdy dziewczęta- lejtnantki MBP skromnie ustępowały mu z drogi nawet na tych szerokich stopniach, kiedy witały go pierwsze – Szykin z dumą czuł, że jest kimś ważnym i wyjątkowym.

Gdyby ktoś powiedział Szykinowi – ale nikt mu tego nigdy nie mówił – że zasłużył sobie rzekomo na nienawiść, że jest dręczycielem innych ludzi – Szykin zareagowałby niekłamanym oburzeniem. Nigdy dręczenie innych ludzi nie stanowiło dla niego przyjemności ani celu. To prawda, zdarzają się tacy, widział ich w teatrze, w kinie, to sadyści, namiętni miłośnicy tortur, nie ma w nich nic ludzkiego – ale są to z reguły białogwardziści albo faszyści. Przecież Szykin tylko wykonywał swój obowiązek i jedynym jego celem było, aby nikt nie mógł zrobić niczego szkodliwego i żeby nie miał żadnych szkodliwych myśli.

bezpieczniacy



531 Pochwała – to klapa bezpieczeństwa, obniża nasze wewnętrzne ciśnienie i dlatego zawsze nam szkodzi. I odwrotnie – obelga, nawet najbardziej niesprawiedliwa, jest tylko paliwem dla naszego kotła, bardzo się więc przydaje. DRFZ - dobra rada Fizyki Życia



546

Działało tu ogólnoświatowe prawo: zwycięża najokrutniejszy. Respektują to prawo, niestety, całe dzieje i wszyscy prorocy.

In this case, the global law operated: the cruellest always wins. Unfortunately, this law was truth throughout history and is respected by all the prophets.

!! - super cytat

Fizyka Życia



546

Był skazany właśnie dlatego, że tak dobrze mu się powodziło, że nie miał chęci ryzykować życia, aby tego dobrego życia bronić.

He was condemned precisely because he prospered so well, he had no desire to risk his life, to defend the good life.

!! - super cytat

Fizyka Życia

Cykl Glubba - Faza Intelektu



558 W tym ciasnym przybytku śmierci, dokąd wepchnęli rosyjskich żołnierzy wrogowie, a Stalin nie dopuścił Czerwonego Krzyża – w tym małym, wypełnionym do ostatka siedlisku grozy przetrwać mogli tylko ci, którzy najostrzej się odcięli od ograniczonych i względnych pojęć, takich jak dobro i sumienie. Ci, którzy potrafili zdradzić własnych towarzyszy będąc tłumaczami; ci, co umieli walić pałką po twarzy swoich rodaków, gdy zostali kapo; ci, którzy potrafili odbierać od ust chleb umierającym z głodu, gdy zostali kucharzami albo rozdawcami chleba. ! - dobry cytat

Fizyka Życia



565 W Rosji byli konserwatyści, reformatorzy, działacze państwowi – i nie ma ich. W Rosji byli duchowni, kaznodzieje, domorośli teologowie, heretycy, raskolnicy – i nie ma ich już. Byli w Rosji pisarze, filozofowie, historycy, socjologowie, ekonomiści – i już ich nie ma. Byli wreszcie rewolucjoniści, konspiratorzy, miotacze bomb, buntownicy – ich też już nie ma. Byli rękodzielnicy, co rzemykiem wiązali sobie włosy, rolnicy z brodą po pas, chłopi powożący trojkami, zuchowaci kozacy, wolni włóczędzy – nikogo, nikogo z nich już nie ma, włochata, czarna łapa wszystkich ich zmiotła w trakcie pierwszego tuzina tych lat. Ale jeden jedyny strumyczek przesączył się przez to pole zarazy – to my, elita techniczna. Nas, inżynierów i uczonych, jednak mniej powystrzelano i zesłano niż innych. A dlatego, że ideologię to im zmyśli byle szuja, podczas gdy fizyka słucha wyłącznie głosu swojego gospodarza. Myśmy zajmowali się naukami przyrodniczymi, a nasi bracia – społeczeństwem. No i proszę, my jeszcze żyjemy, a naszych braci już nie ma. Któż ma przejąć teraz tę nie zakończoną rolę humanistycznej elity, jak nie my? Jeżeli m y nie wtrącimy się do tego procesu, to kto?… I czy to nie jest w naszej mocy? Nie mając go w zasięgu ręki, określiliśmy, ile waży Syriusz B i zmierzyliśmy amplitudę drgań elektronu – więc czy musimy zabłądzić w społecznym gąszczu? A tymczasem – co właściwie robimy? My w tych szaraszkach przynosimy im na tacach silniki odrzutowe! rakiety V! Szyfrujące telefony! a może nawet bomby nuklearne – byleby tylko nam było trochę lżej? I – bo to i n t e r e s u j ą c e! Jakaż to z nas elita, jeżeli tak łatwo nas kupić? inżynierowie



615

Co mi daje zysk, to jest zgodne z prawem.

What gives me a profit, is lawful.

!! - super cytat

Fizyka Człowieka

Syndrom Kalego



626 Przecież nam też obiecywano, że w socjalizmie będą rządzić same anioły, a spójrz pan, co za ryje wyszły na wierzch… socjalizm



626 Demokracja wydaje nam się słońcem, co nigdy nie zachodzi. A czym jest demokracja? – jest to dogadzanie chamskiej większości. Dogadzanie zaś większości oznacza: to stawka na przeciętność, wzorowanie się na tym, co najbardziej płaskie, wycinanie wszystkiego, co wznosi się nad poziom. Stu albo tysiąc bęcwałów swoimi wyborczymi głosami przecina drogę najlepszej głowie. demokracja



628 Ale żądając 44 rubli za litr, który jego samego kosztuje dziesięć kopiejek, komunistyczny Shylock nie będzie sobie zawracał głowy prohibicją. władza